Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
[174]
XXIII.
[STANISŁAWOWI CZARNOWSKIEMU.]
Czarny mój okręt, żagle jego czarne;
Złośliwe morze wzdyma swą głębinę...
Niebo posępne, chmurami ciężarne —
Ale ja płynę!
Ostatni ląd mnie odepchnął od brzegu,
Ostatnią wyspę — ominąłem z śmiechem!
A śmiech, odbity, grzmiał na fal szeregu
Szyderczem echem...
Płynę, aż wiry Magnetycznej Góry
Wciągną mnie w swoje czarnoksięskie wpływy:
Statku wiązania prysną, lecz z natury
Ja będę żywy,
Albowiem jestem z twardego żelaza!
— I śnić na Dziwnej Góry będę wierzchu,
I w zachwyceniu tam ujrzę Pegaza,
Krwawego w zmierzchu
[175]
Od purpurowych dwóch skrzydeł ogromnych!
— Krzyknę! i wziąwszy w korb Płomienne Zwierzę,
Ja, com był tutaj z włóczęgów bezdomnych,
W niebo uderzę!
|