Stuartowie (Dumas)/Tom I/Rozdział II

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Aleksander Dumas (ojciec)
Tytuł Stuartowie
Wydawca Merzbach
Data wyd. 1844
Druk J. Dietrich
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz anonimowy
Tytuł orygin. Les Stuarts
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tom I
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


ROZDZIAŁ II.

Jakób II, syn Jakóba Igo, doszedł pełnoletności w pośród wojen domowych. Był to przystojny młodzieniec; lecz miał na lewym policzku plamę czerwoną, dla tego nazywano go Płomieńczykiem. Na początku swojéj pełnoletności, mianował Archibalda Douglasa namiestnikiem królestwa; lecz sądząc, że ta władza w rekach jego mogłaby się stać niebezpieczną odjął mu ją: było to ubliżenie, którego Douglas nie mógł przebaczyć.
Archibald udał się do zamku i tam zwołał swoich krewnych i przyjaciół aby poszli naprzeciw królowi. Wielu połączyło się z nim, lecz niektórzy mimo groźby oświadczyli się wiernymi Jakubowi; z tych liczby był Mac Lellan Galloway.
Douglas rozgniewany tem odmówieniem, rozpoczął bunt przeciwko królowi, napadem na zamek tego, który mu pozostał wiernym; że zaś naszedł go niespodzianie, bez trudności zdobył zamek, Mac Lellana wziął do niewoli i uprowadził do twierdzy de Trièvc nad rzeką Dece. Dowiedziawszy się o tém, Patrick Gray dowódzca gwardji Szkockiej, który był wujem Mac-Lellana i znał srogość Archibalda, rzucił się do stóp króla prosząc, aby użył swojej powagi i uchronił jego siostrzeńca od losu Colvilla i Herriesa, których Douglas ściąć już kazał. Ponieważ całem przewinieniem Mac-Lellana była jego wierność dla króla, przeto Jakób szczerze się zajął jego uwolnieniem, i dał Patrick’owi Gray list do hrabiego Douglasa aby Mac-Lellana wydał w ręce Patrick’a.
Ostatni nie tracąc ani chwili, udał się do zamku Thriève i przybył do Douglas’a w chwili kiedy on wstawał od stołu. Posłany, mimo dobrego przyjęcia, jakiego od Archibalda doznał, chciał mu zaraz przedłożyć cel swego posłannictwa; lecz Douglas niechciał nic słuchać, dopóki gość jego nie posili się, utrzymując, że trudno głodnemu z sytym rozmawiać. Ze zaś podobne przyjęcie nic złego nie zapowiadało, Patrick Cray, wybornym uraczył się obiadem.
Po skończonym obiedzie, przedstawił list króla Douglasowi, przyjął go z uszanowaniem, dziękował za przywiezienie mu uprzejmych wyrazów swojego monarchy, w chwili kiedy sądził że zyskał zupełną jego niełaskę. Po tem biorąc Patrycka za rękę, rzekł:
— Życzeniom waszym i króla stanie się zadość, i Mac-Lellan w tej chwili będzie wydany.
To mówiąc, Douglas zaprowadził Sir Patricka na dziedziniec, i zatrzymawszy się przed czemś nakryteni zakrwawionem suknem, podniósł je, a ukazując świeżo ściętego trupa:
— Sir Patricku, rzekł, nieszczęście, że przybyłeś za późno. Oto twój siostrzeniec, brak mu głowy, to prawda, lecz całe ciało jest na twoje usługi.
— Milordzie, odrzekł Gray, blady i znaajeżonemi włosami, wziąłeś głowę, rozrządzaj i resztą ciała.
Późniéj wskoczywszy na konia, który na dziedzińca stał osiodłany:
— Milordzie, rzekł daléj, z wyrazem silmy groźby, jeżeli mi Bóg życia pozwoli, przysięgam ciężko tej zbrodni przypłacisz.
To mówiąc, ruszył galopem przez otwartą bramę i za chwilę znikł.
— Na koń, chwytać go! zawołał Douglas, byłoby grzechem oddzielać tak dobrego wuja od swego siostrzeńca.
Słudzy Douglasa ścigali Sir Patrick’a przeszło sześćdziesiąt mil; lecz że ten wybornego miał konia, uszedł.
Odtąd Douglas połączył się z hrabiami Crawford i Ross, posiadającemi władzę prawie królewską, i postanowił bronić się przeciwko wszelkiemu nieprzyjacielowi, chociażby nim był nawet Jakób II.
Kiedy król dowiedział się o tym związku zyskał to smutne przekonanie, że jeżeli ci trzéj hrabiowie połączą kiedyś swoje klany, wojsko ich może bydź silniejszem niż jego. Postanowi! więc oderwać Douglas’a od związku, i w tym celu kazał mu oświadczyć, że pragnie z nim zgodnie pomówić w swoim zamku Stirling. Douglas dowiedziawszy się o niełasce Kanclerza Crichton, swojego osobistego nieprzyjaciela, sądził że to dla tego król widzieć się z nim życzy, przyjął więc zaproszenie, pod warunkiem: że Jakób przyszłe mu list bezpieczeństwa, podpisany własną jego ręką i opatrzony wielką pieczęcią.
Douglas otrzymał zaręczenie za powrotem posłańca.
Douglas ubezpieczony, jak sądził, przeciwko niebezpieczeństwu, na końcu Lutego 1452 przybył do Stirling z orszakiem pięciu set ludzi, których tamże umieścił. Co do niego, ponieważ w zamku miał się widzieć z królem, udał się przeto tylko w towarzystwie Hamiltona do Kadyow, głowy wielkiego domu Hamiltonów, który był jego towarzyszem broni i przyjacielem. Przybywszy do drzwi, Douglas przeszedł pierwszy, a kiedy Hamilton chciał iść za nim Livingston, będący na straży, odepchnął go silnie, uderzywszy w twarz żelazną rękawicą. Ten sposób przyjęcia, tak zdumiał Hamiltona, że, cofnął się dla wydobycia oręża: lecz Liyingston korzystał z tej chwili i zamknął drzwi. Na ten odgłos, Douglas odwrócił się i ujrzał drzwi zamknięte, ale ufny w list bezpieczeństwa, szedł daléj i skoro tylko doniesiono o jego przybyłem, natychmiast został wpuszczony do króla.
Jakób przyjął hrabiego tak uprzejmie i serdecznie, że to przyjęcie, zniszczyłoby wszelkie podejrzenia, gdyby był miał jakie; a że rozmowa długo się przeciągnęła, i godzina wieczerzy się zbliżała, zaprosił hrabiego aby ją z nim podzielił. O siódmej godzinie zastawiono stół: przez cały czas król i Douglas rozmawiali o różnych przedmiotach. król chciał rozerwać ligę, hrabia odpowiedział że musi ją utrzymać. Po wieczerzy, król przyprowadził Douglasa do okna, podwajając nalegania, którym hrabia odmawiał. Nakoniec Jakób przybierając powagę królewską, rzekł do hrabiego, że związek ten przeciwny był wierności, należnéj mu od każdego poddanego, i spokojności państwa; rozkazał mu przeto zerwać go. Douglas odpowiedział dumnie: że dał słowo, a żaden Douglas nie uchybił danemu słowu. Król upominał go tonem jeszcze więcéj nakazującym. Hrabia odpowiadał zawsze równie upornie. Wtedy król, którego nazywano Jakóbem Płomieńczykiem i który dla swojéj gwałtowności mógł by się nazywać, Jakóbem Ognistego serca topiąc sztylet w piersiach Douglasa. Milordzie, rzekł, jeżeli nie rozrywasz związku, sztylet go rozwiąże za ciebie. Douglas upadł obalony, więcej siłą uderzenia niż raną, po chwili jednak powstał na kolana, wołając: Zdrada! i kiedy usiłował wydobyć miecz, w téj samej chwili Sir Patrick Gray, który, jeżeli pamiętamy, poprzysiągł zemstę nad hrabią, rozpłatał mu głowę toporem aż do ramion. Ciało Douglasa, w tymże samym ubiorze jak było, wrzucono w dół będący w ogrodzie, pod tém samem oknem, gdzie został zabity, i jak niektórzy utrzymują że dół ten pierwéj był wykopany; inni zaś mniemają że to zabójstwo było skutkiem tylko chwilowego gniewu a nie przygotowanem morderstwem; zdania do dzisiaj dnia są niepewne. Co do nas, uderzenie Livingstona, wspiera pierwsze podejrzenie.
Douglas miał czterech braci w mieście, którzy dowiedziawszy się o śmierci najstarszego, ogłosili drugiego, imieniem Jakób głową rodziny. Następnie, ponieważ tylko czterysta ludzi mieli z sobą, udali się do swoich posiadłości, dla zgromadzenia wojska i wezwania sprzymierzeńców. Lecz nie czekając na zebranie się wszystkich sił, wyruszyli z tysiąc pięćset ludźmi, ciągnąc na znak pogardy u końskiego ogona, na którym jeden ze służących jechał, zapewnienie udzielone Archibaldowi przez króla; przed tym koniem na którym siedział najlichszy ze służby, szło przeszło pięćset trębaczy z niezmiernym hałasem, w chwilach przerwy, herold w barwie Douglasa ogłaszał że Jakub II był przeniewiercą; to ogłosiwszy, złupili miasto Stirling i chcieli go spalić. Lecz garnizon zanikowy połączony z mieszkańcami, odparł ich, zmusił cofnąć się na nowo w góry; oddalili się, przyrzekając wszakże powrócić.
Tyle możnych baronów połączyło się z Douglasem i hrabiami Crawford i Ross, że była chwila iż Jakób zamyślał opuścić tron Szkocki i uciec do Francji. Lecz blizki jego krewny Kennedy, arcybiskup z Saint-Audré, człowiek najroztropniejszy w owéy epoce, wstrzymał go przypowieścią o pęku strzał. Król postanowił ostatecznie zniszczyć ligę, barona po baronie, jak arcybiskup łamał strzałę po strzale.
Jakób mniéj biegły w polityce aniżeli w sztuce wojennéj, polecił arcybiskupowi zająć się układami; czci godny ten prałat tak zręcznie postąpił, że przeciągnął do królewskiego stronnictwa nie tylko wielką rodzinę Gordonów, któréj Hountly był głową, lecz jeszcze hrabiego Angus, pochodzącego z młodszej linji Douglasów, którego dla koloru włosów rudym, nazywano gdy tymczasem Jakób dla tejże przyczyny czarnym był przezwany. Prócz tego, od dawna była przepowiednia, że wtedy linja starsza Douglasów pokonaną będzie, kleiły młodsza przeciw niéj powstanie: i że tylko Douglas rudy, może zwyciężyć Douglasa czarnego.
Przepowiednia była jasną, i od tej chwili sprawę Douglasów uważano już jako straconą.
Za przykładem tych panów, i hrabia Crawford oświadczył swoje podległość. Mimo nie jakiéj radości Jakóba z odzyskania Crawforda, przecież przysięga wykonana w chwili gniewu, że dopóty nie spocznie aż najwyższy kamień zamku Finhaven, będącego mieszkaniem Hrabiów Crawford nie stanie się najniższym, w trudném stawiała go położeniu, ponieważ chciałby i jéj dopełnić i obawiał się podać hrabiemu warunku, że tylko zburzeniem najlepszéj swojéj fortecy, łaskę pozyskać może. Arcybiskup z St-André wywiódł go z tego kłopotu udzieleniem rozsądnej rady.
Król kazał oznajmić Hrabiemu Crawford że przybędzie do iego zamku, i w dowód zaufania przybył w towarzystwie tylko dwunastu ludzi zbrojnych. Crawford, niepojmując celu odwiedzin, przyjął go jako monarchę, z nadzwyczajną gościnnością. Lecz Jakób skoro tylko przybył do zamku, udał się na szczyt najwyższéj wieży i z tamtąd strącił mały kamień oderwany od muru, w rów opasujący twierdzę. Tak więc wypełnił swoją przysięgę, następnie zszedł na dół z lordem Crawford, który towarzyszył mu zdziwiony, nie rozumiejąc wcale tego postępku i zasiadł do wspaniałej uczty, którą mu przygotowano.
Mimo doznanych klęsk Jakób Douglas gotował się do walki, bo jeszcze miał silnych sprzymierzeńców, a pomiędzy temi James Hamiltona, tego samego, który od Livingstona w Stirlingu odebrał policzek, który mu życie ocalił Zgromadził czterdzieści tysięcy wojska i postąpił na odsiecz zaniku Abercorn, obleganego w imieniu króla przez Hrabiów Orknéj i Angus. Król, ze swojéj strony, poszedł na jego spotkani z wojskiem wyrównywającem liczbą tamtemu, i postrzegłszy wojsko Douglasa obozujące na brzegu rzeki Carron, zatrzymał się nad drugim brzegiem; tak że nieprzyjaciół tylko rzeka dzieliła. Każdy bitwę uważał jako nieuchronną, a bitwa ta miała rozstrzygnąć czy Sztuartowie czy Douglasy posiędą Szkocji koronę.
Lecz dobry poradzca nie odstąpił króla i w téj okoliczności. Zaledwie dwa wojska stanęły przed sobą, wysłał tajemnych posłów do naczelników wojska Douglasa, mianowicie zaś do Hamiltona, najpotężniejszego z nich, przyrzekając im zupełne przebaczenie, byle odstąpili sprawy powstańców. Lecz naczelnicy, lubo pragnęli uczynić zadosyć żądaniu królewskiemu, tak przecież względem Douglasa zobowiązali się honorem, że nie śmieli go odstąpić i owszem zachęcili go do bezzwłocznego wydania bitwy.
Nazajutrz rano, kiedy Douglas gotował się pójść za radą swoich sprzymierzeńców, król wysłał herolda do obozu Douglasa, nakazując mu rozproszyć swoje wojsko, bo w przeciwnym razie on i jego towarzysze ogłoszeni będą zdrajcami. Hrabia przy trąb odgłosie wydał rozkazy wojsku i wyruszył przeciwko królowi. Lecz że w pochodzie, spostrzegł na twarzach niektórych sprzymierzeńców oznaki wahania się, sam niepewny, kazał stanąć wojsku i wrócić do obozu. Odwrót ten uczyniony w zamiarze przywrócenia ducha żołnierstwu, zupełnie przeciwny zrządził skutek; bo zaledwie Douglas wszedł do namiotu, kiedy James Hamilton zapytał go: czy myśli stoczyć bitwę lub nie? i oświadczył, że każdy dzień zwłoki jest zgubnym dla niego. Douglas zamiast mu bydź wdzięcznym za ten postępek, odrzekł, że jeżeli się lęka, może się oddalić. Podobna odpowiedź, musiała obrazić takiego człowieka jak Hamilton; a więc, natychmiast kazał zatrąbić i opuszczając jego obóz na czele swoich żołnierzy udał się do króla. Za danym przykładem, następnéj nocy poszli i inni wodzowie, tak że na drugi dzień Douglas z własnemi tylko pozostał wazalami. Schronił się więc wraz ze swojemi braćmi do Annandal, gdzie przez Sir Dawid’a Scota Buccleuch zupełnie był pobiły. Jeden z jego braci zginął na polu bitwy, drugiego wzięto w niewolę, a następnie stracono; trzeci uciekł do Anglji, gdzie wkrótce przybył i Hrabia, po nadaremnych usiłowaniach odzyskania w Szkocji jakiejkolwiek władzy. Tak więc, Jakób Douglas bliższy już tronu, niż którykolwiek z jego przodków, w ośmiu dniach prawie, niemal na zawsze od niego oddalonym został.
Król Jakób przez porażkę pod Arkinholm uwolniwszy się od Douglasa, a przez wojny domów Jork i Lancaster od Anglji, rządził dosyć spokojnie Szkocją do r. 1450.
W téj epoce, kiedy Anglicy wewnętrzną szarpali się wojną, Jakób postanowił korzystać z ich zamieszek, aby odzyskać zamek obronny Roburgh, który od bitwy pod Durlham zostawał w rękach Anglików; zgromadził więc całe siły Szkocji do wykonania tego wielkiego zamiaru. Wszyscy panowie, do których się udał, odpowiedzieli z uniesieniem; a nawet Donald ofiarował się ze swojemi na pół dzikiemi wazalami bydź przednią strażą wojska. Jakób wyruszył z ogromnem wojskiem i przybywszy do połączenia się rzek Tweed i Teviot, nad którem właśnie zamek leżał, gotował się zdobyć go oblężeniem, bo zanadto był obronny, aby go nagłym napadem wziąć było można.
W skutek tego, na zachodnim brzegu Tweedy, kazał król wystawić baterję wielkich dział, aby w murach zrobić wyłom i szturm przypuścić. Ufając tylko swojej artyllerji, sam nią dowodził, sądząc, że na niéj polega cała pomyślność przedsięwzięcia. Stał pomiędzy działami, jedno z nich pękło a roztrzaskane kawały zabijają Jakóba II, i niebezpiecznie ranią hrabiego Angus.
Jakób miał w wówczas lat dwadzieścia dziewięć, i wczasie dwudziesto-letniego panowania, wyrzucał sobie tylko śmierć Archibalda, co w wówczas było rządkiem zdarzeniem.
Panowie pozbawieni odwagi śmiercią króla i raną Angusa, który miał z kolei objąć po nim dowództwo, chcieli odstąpić od oblężenia, kiedy nagle królowa Małgorzata okazała się pomiędzy nimi, wiodąc ośmio-letniego syna za rękę:
— Wstydźcie się, szlachetni lordowie, rzekła, opuszczać dzieło, które już opłaciliście drożéj niż możecie już opłacić. Wiedzcie bowiem, że jeżeli wy odstąpicie, ja z synem oblegać będę twierdzę, z tą choćby najmniejszą garstką żołnierzy, którzy mi wiernymi pozostaną.
Szlachta nie chcąc się dadź zawstydzić kobiecie i dziecięciu, wydała okrzyk radości i z uniesieniem ogłosiła Jakóba III, królem Szkocji.
We trzy miesiące potem, załoga twierdzy przyciśniona głodem, pozbawiona pomocy, musiała się poddać. Szkoci obawiając się, aby z czasem nie odebrano im téj fortecy, zburzyli ją, nie zostawiwszy kamienia na kamieniu, i powrócili do domów.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Aleksander Dumas (ojciec) i tłumacza: anonimowy.