Strona:Zygmunt Kaczkowski - Bitwa o chorążankę, Junacy, Swaty na Rusi 266.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

touffe! ff ff! i otarł sobie batystową chustką pot z czoła.
— Tff! powtórzyli wszyscy perukarze za Panem Parysem, dobywając z wielkim szelestem białych chustek ze swych kieszeń; bo u nich jest tak, że co robi ten, co jest za pierwszego, którego oni Primadonną nazywają, uznany, to zaraz wszyscy za nim małpują.
Pan Pisarz, zarumieniony trochę i gorącem i winem, z pod oka się przyglądał na Pana Parysa, bo to rzecz gospodarska jest, dawać znak kiedy powstawać od stołu, jednak rzekł:
— To wstawajmy! — ale Żbikowski, kontuszowy szlachetka, chłopek mały lecz zadzierżysty i od serca nie lubiący Francuzów, powstając od stołu i niby niechcący poprawiając swój wylot, tak go po za siebie zarzucił, że za sobą siedzącego eleganta trafił w samo ciemię napudrowanéj peruki; chmura białego kurzu podniosła się od głowy ustrzelonego rękawem eleganta i peruka mu się całkiem na lewe ucho przekrzywiła, ale Żbikowski się zaraz obrócił, wielkim głosem krzyknął: pardon! śmiech trochę się dał słyszeć pomiędzy