Strona:Zygmunt Kaczkowski - Bitwa o chorążankę, Junacy, Swaty na Rusi 237.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mu, a samym przejść się do dworu i przy téj sposobności złożyć uszanowanie panu Kasztelanowi Młockiemu, z którym ja jeszcze z czasów wojny konfederacyjnéj miałem dobrą znajomość, a nawet prawdę powiedzieć, dobre zachowanie u niego. Wypadało to nam tém bardziéj uczynić, ile że pan ten, jak to się wyżéj rzekło, nie mało już łask wyświadczywszy Ostrowskim, mógł nam i w niniejszéj sprawie w razie potrzeby być nie mało pomocnym.
Zaproponowaliśmy to naszym kobietom, ale nam odmówiły. Zadziwiło mnie to nie pomału, że kobiety tak bardzo nabożne, opuszczają okazyę wysłuchania Mszy świętéj, więc pytałem Ołtarzowskiego, coby to właściwie za przyczyna temu miała być? Rzekł, że nie wiedział, ale poszedł jeszcze raz pytać. I pokazała się rzecz bardzo prosta.
Nie miały się w co ubrać biedaczki i od roku już ani razu nie były w kościele.
To mnie tak pochwyciło za serce, żem wyjął pięćdziesiąt czątych i dałem je Ołtarzowskiemu, mówiąc: — Idź, daj!