Strona:Zygmunt Kaczkowski - Bitwa o chorążankę, Junacy, Swaty na Rusi 224.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przyjaźni dla Waści! i tego niewiesz, że tak jak lokaja aby bóty smarował, muzykanta aby na trąbie grał, tak Waści Starosta trzyma, abyś z nim pił i w karty go bawił. A kiedy mu ta fantazya odejdzie, a przekona się o tobie coś zacz, to ci sypnie jakie sto batów i wypędzi na cztery wiatry!
— Ale bo ja mam u Starosty dwadzieścia tysięcy!
— No! — rzeknę do Ołtarzowskiego, — toż to dzisiaj człowiek stary a głupi wcale nie dziwna rzecz. A przecież to ja jestem partykularny szlachcic i ani mi się równać z Starostą, a żebyś ty sto tysięcy u mnie miał, to bym ci trzysta batogów dał i jeszcze sto tysięcy oddał! Ale to szkoda czasu, — dasz córkę czy nie dasz?
— Z mańkiście mnie zaszli i nie przygotowanego zastali.... nie mogę wam nic stanowczego odpowiedzieć... ale wiecie co, jedźcie wy dzisiaj do Błonia, a ja tam jutro, a najdaléj w niedzielę przyjadę, to tę sprawę skończymy.
— Nie będzie z tego nic! krzyknąłem i