Przejdź do zawartości

Strona:Zygmunt Kaczkowski - Bitwa o chorążankę, Junacy, Swaty na Rusi 220.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zmniejszyła, — ani wiesz, ani wiedzieć będziesz, co moja córka mieć może!
— I wiem i wiedzieć będę, bo wiedzą sąsiedzi jak kto siedzi.
— No niechże sobie wiedzą, a ja córki nie dam choćby pójść miała na żebry!
— Niewiedzieć czy Waszmość dasz, czy nie dasz, ale to musisz wiedzieć, że nie rzecz jest, dać się kawalerowi na konkurencyę otracić, pozwalać na to aby się żona i córka nim posługiwały, a samemu pić, hulać, o dom własny nic nie dbać, żonę i córkę pozostawić w nędzy i głodzie, a najlepszemu ich przyjacielowi dawać rekuzy!
— A cóż to mi to Waść będziesz prawił kazania, jakby jaki ojciec albo opiekun! Nikt nie ma prawa wglądać w moje uczynki i plany! Oto są drzwi, wynoście się kędyście przyszli!
Dopiéroż ja przybrawszy oratorską postawę, kiedy mu to wytnę piętnaście frazesów z Plutarcha, a sześć z Herodota, a wszystko z elokwencyą Demostenesa, — zgłupiał. Więc daléj w ten sens: