Strona:Zygmunt Kaczkowski - Bitwa o chorążankę, Junacy, Swaty na Rusi 187.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

skiego, powiedziano nam, że takoż jest. Późniéj dopiéro dowiedzieliśmy się, że u pana Starosty, było takich trzydziestu kozaków, którzy niegdy byli umundurowani i używani do polowania i służby dworskiéj, ale dzisiaj nie polowano już nimi, z mundurów też ich tylko strzępie zostały, a ponieważ i do innéj służby mało kiedy ich używano, więc i nie płacono im nic i wiktu nie dawano, — każdy z nich brał tylko talara na rok i miał honor nazywać się starościńskim, a o resztę musiał się już starać swoim własnym dowcipem.
Ledwieśmy zajechali przed ganek, zaraz takich-że kozaków wybiegło do nas z dziesięciu, jeden więcéj obdarty jak drugi; — pierwsza tedy rzecz moja była, żem poszeptnął węgrzynkowi, aby mi dobrze tłumoków pilnował, i ani krokiem nie odchodził od wozu. Pytamy znowu, ażali pan jest, — odpowiedziano, że jest i zaraz kilku pobiegło dać znać o tém, ale pomimo to ani pies do nas nie wyszedł.
Otrzepawszy się trochę i poprawiwszy to wylotów to pasa, kazaliśmy się prowadzić do Pana, cośmy tylko czynili dla formy, bo Oł-