Strona:Zygmunt Kaczkowski - Bitwa o chorążankę, Junacy, Swaty na Rusi 171.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tem mu dowieść szczeréj radości, którą im jego przybycie sprawiło; w skutek czego i mnie się dostało po troszę tych psich komplementów. Weszliśmy na ganek i do sieni, ale cicho było jakby w klasztorze: bo tylko tam gdzie szczęście zamieszkiwa, gdzie pieniądze się sypią i wino się leje, tam gwar jest i łoskot, tam przyjaciele, tam uciecha, tam pieśni, — ale gdzie nieszczęście i nędza i głód czasami, tam jest zwykle cisza jak w grobie, bo nędza ziemska to prawdziwy grób dla żyjących.
Otworzyliśmy drzwi od izby na lewo, ta była wielka ale próżna, wszakże w alkierzu dały nam się widzić dwie niewiasty, które przy oknie zastawioném doniczkami z kwiatami siedziały i młodsza z nich dźwięcznym głosem czytała Żywoty Świętych Pańskich. Widać, że się nikogo nie spodziewały, bo pomimo żeśmy weszli do pierwszéj izby, nie przerywały swego czytania. Za krótką chwilę dopiéro Anulka rzuciwszy książkę, z krzykiem rzuciła się mojemu towarzyszowi w ramiona, który ze łzami w oczach lekko ją od-