Strona:Zygmunt Kaczkowski - Bitwa o chorążankę, Junacy, Swaty na Rusi 147.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mnie Pan Bóg w nieprzebranéj dobroci swojéj nawidzić raczył. Ale przecie cię prosić muszę, abyś mi odpowiedział, albo: czemuś, kiedy już tutaj od czterech lat mieszkasz, ani razu dotąd mnie nie nawidził? albo, co ciebie dzisiaj przypędziło tu do mnie? — Na to on smutno:
— Żem cię dotychczas nie nawidził, rzecz bardzo prosta: zrazum cię nie najeżdżał, bom ja także miał nie mało spraw ważnych na karku i prawie bezustannie jeździłem to do Pińska, to nazad, — a potém, zarówno jak inni przyjaciele twoi wolałem poświęcić ukontentowanie widzenia ciebie, niż stawać ci przeszkodą w modlitwach i jeszcze pomnażać utrapienia twoje. Dla czegom zaś teraz przyjechał?... ot! tak... przyjechałem, bom sądził, żeś już odżył potrochę.
— Ej! nie prawdę ty mówisz, widzę ci to z oczu; wszakżeś mówił dopiero, że cię tu ważne przyprowadziły powody.
— To prawda — odpowie on, — ale, jako teraz widzę, mówić o nich, cale jest nie na czasie.
— Ale mów, proszę ciebie. Jeżeli o pomoc