Strona:Zygmunt Kaczkowski - Bitwa o chorążankę, Junacy, Swaty na Rusi 123.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ku, porwał je za szyję i wrzucił do ognia, aby we własném dziele zgorzało.
Po tym wypadku mało już ogniów było w okolicy, a niebawem i całkiem ustały, ale ile stąd szkody było, ile ubóstwa, ile nędzy, to tylko Bóg jeden wiedział, któren wié o wszystkich ludzkich, choćby i najpotajemniejszych, łzach i nieszczęściach. I bolało to wszystkich srodze i wszyscy nad tém cierpieli, najwięcéj jednak ci cztéréj kawalerowie, których konceptem była pierwsza na cyganów wyprawa. Będąc téj opinii, że oni stali się główną tylu nieszczęść przyczyną, nie pomału przemyśliwali nad tém, ażaliby to swéj Ziemi w jaki sposób nie mogli nagrodzić. Najwięcéj Sobolewski nad tém głowę swą łamał, aż dnia jednego odezwał się do swoich towarzyszy w następujące słowa:
— Mili bracia! Nie mało mnie głowa boli o to, że nasza na bandę cygańską wyprawa, lubo nam świadkiem Pan Bóg i sumnienia nasze, że w najlepszych chęciach robiona, jednak tyle nieszczęść i nędzy na ziemię naszą ściągnęła. Chociaż prawdziwą przyczyną