Strona:Zygmunt Kaczkowski - Bitwa o chorążankę, Junacy, Swaty na Rusi 108.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czął paplać niezrozumiane wyrazy, a pan Chryzanty mu jeszcze ciągle przygryzał, dorzucając herb Świnkę, chociaż to herb jest przyzwoity i od znakomitych Rzeczypospolitéj rodów noszony. Wyrok został wypełniony ad jotam i był sprawiedliwy, ale choć-by był niewiem jaki, to już żeby i dach gorzał nad niémi, cofnionym być nie mógł, bo pan Chojnacki rzekł, że się stanie; a u nich wszystkich cztérech powiedzieć a zrobić, to było jedno. Wyliczono więc panu Wrześniowskiemu trzydzieści i pięć tysięcy złotych i pięćdziesiąt bizunów, za plamę rzuconą na dzierżawców ziemi Sanockiéj, poczém wyścigano z Równi.
Późniéj wielka się z tego zrobiła historya, bo junakowie nie znając się na formalnościach prawa, zapomnieli od niego odebrać kontrakt i wziąść kwit na wypłaconą summę, z czego palestrancik korzystał, bo panu Brześciańskiemu niesłychany proces wydał, a wszystkim gościom kryminał o gwałt i najechanie domu. Byłby niezawodnie nie mało wygrał, a to tém pewniéj, ile że wtedy trybunałami trzęśli Czar-