Strona:Zygmunt Kaczkowski - Bitwa o chorążankę, Junacy, Swaty na Rusi 107.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Wiecie panowie co — odezwie się obracając się Wrześniowski, herbu Świnka, — już południe dochodzi, niech Panowie jadą z Panem Bogiem do Ustyanowy, albo do Ustrzyk, ja tam zaraz przyjadę, to pogadamy.
— Prawdziwy szlachcic, herbu Świnka i grzeczny gospodarz! rzeknie żartem pan Chryzanty.
— Oho! nic z tego nie będzie, — zawoła pan Chojnacki — on dla tego chce do którego z nas jechać, żeby w swoim domu bronił go każdy gospodarz. Nic z tego Panie Wrześniowski, herbu Świnka, nic z tego! Tutaj na gruncie rzecz wyindagujemy, tu oszacujemy budynki, tu obliczymy prowizyą, którą żądasz od Pana Brześciańskiego, tu ci gromada do oczu powie, wieleś drzewa ukradł z lasu, tu ci każdy chłop za krzywdy od ciebie doznane w oczy plunie, potém na stole odbierzesz pieniądze, a na progu bizuny; a żeś herbu Świnka, to rozściele się dywan, jeżeli jaki masz w twoim domu — rozumiesz Panie Wrześniowski herbu Świnka!
Zbladł pan Wrześniowski jak chusta i za-