Strona:Zygmunt Kaczkowski - Bitwa o chorążankę, Junacy, Swaty na Rusi 082.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Pan Stolnikowicz będący właśnie u robotników w polu i widząc że któś tratuje po łące, zbliża się i woła z daleka:
— Hej! a kędy to waszmość jedziesz!
— Kędy mi bliżéj, — rzecze Deręgowski.
— Ba! bliżéj, ale to trawa mosanie, niewolno.
— Niewolno? proszę! jeszcze mnie nikt nie rozkazywał.
— Ale ja ci rozkażę, — krzyknie Chojnacki, i jak go porwie za kołnierz, tak go jednym zamachem ściągnął z konia na ziemię, chociaż Deręgowski był także chłop duży i tylko jeden równał się wzrostem Stolnikowiczowi. — Wstając Deręgowski ze ziemi, popatrzył się zwolna na Pana Edmunda i rzecze:
— A gdzie ty się tu wziął taki w Sanockiém, chyba cię ziemia dopiéro wyrzuciła, żem cię nie znał dotychczas?
— Gdziem się wziął, to wziął, — odpowie Stolnikowicz, — a po łąkach nie jedź, bo jak mnie ziemia wyrzuciła, tak ciebie pochłonie.
— A no! — powiada Deręgowski pomału — może byś mnie i zjadł. — Na to pan Edmund: