Strona:Zygmunt Kaczkowski - Bitwa o chorążankę, Junacy, Swaty na Rusi 067.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mi się potém do zgody przyczynił; za co niech mu Pan Bóg da zdrowie! ba! umarł już, oho i kiedy, — więc Panie zaświeć nad jego duszą. Poznawszy się z téj okazyi z owym Mrozowickim, dobrą przyjaźń z nim zawiązałem, jeździłem nawet potém raz do niego w gościnę aż w ziemię halicką, bo mnie był wtedy zaprosił.
Ale na czémże ja to stanąłem?... A! otóż ci posłowie wypytawszy Niezabitowskiego o mnie i odebrawszy od niego na moją stronę najlepsze świadectwo, bowiem on mówił: — Nie tylko żadnéj zemsty z niego brać się niegodzi, ale jeszcze wielką wdzięczność winien mu będę do śmierci, bo mnie sekundował po kawalersku i konwojował z taką opieką, jak matka, a nawet jak się to pokazuje, i z niebezpieczeństwem. Więc nietylko was proszę abyście go zostawili w spokoju, ale nawet jak najsolenniéj oświadczam, że jako chory jestem, tak się z łoża wywlokę i własnemi piersiami go zasłonię; — przyszli do mnie i rozmawiali ze mną grzecznie i bez żadnego rankoru, a już oczewiście z tém przekonaniem, żem nic