Strona:Zygmunt Kaczkowski - Bitwa o chorążankę, Junacy, Swaty na Rusi 046.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wiedział Chorąży — jedź Waszmość z Bogiem, ale pan Skarbnikowicz waszmość odwiezie.
— Z największą chęcią — odrzekłem, ale w rzeczy niebardzo mi ta podróż przypadała do smaku. Byłem jeszcze bardzo młody i niebardzo pomiędzy ludźmi otarty; myślę sobie: w cudzy kraj jechać, samemu i jeszcze do takich ludzi, coby nas w łyżce wody potopili? i z czém? odwozić im porąbanego brata? Źle panie Marcinie; nuż Przemyślanie, obaczywszy jak my tu jednego z nich ugościli, zahuczą mnie z góry? nuż się porwą do szabel? cóż wtedy?... Zakomunikowałem te myśli Deręgowskiemu, a on na to:
— Ot coś Waści jeździ po głowie, jak na pstrym koniu. Cóż to, czyś ty winien temu, że Niezabitowski zrąbany? czyś ty go porąbał? toż za to, że go odwieziesz i będziesz pielęgnował przez drogę, jeszcze by cię bić miano? A gdzież słuszność, a gdzież by była staropolska gościnność?
— Niezabitowski także był u nas w gościnie, a jakżeśmy się z nim obeszli?
— To w pojedynku przecie. Toż i Waść