Strona:Zygmunt Kaczkowski - Bitwa o chorążankę, Junacy, Swaty na Rusi 034.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

uciszyło, a jedna i druga strona Bereszczańskiego dworu usnęła snem kamiennym.
Na drugi dzień dopiero wytoczyła się sprawa. Najpierwéj wszczął się wielki hałas pomiędzy wszystkimi; Niezabitowski zaczął się nas czepiać i dawać przycinki, niemówiąc o co, myśmy także udali quasi nesciretis i odcinaliśmy się napowrót; Cześnikowicz Osuchowski, który się trochę był starł o konfederacyę i rad wielkiego żołnierza udawał, czepił się znowu Hubczyca, a niewiedząc pewnie, czy to jest prawda, co przebąkiwano o żabie, (bo on już spał wtedy, kiedy się to działo), chwytał się i Dzianotta, z którym, od śmierci ojca jeszcze, ustawicznie darł koty o chaszcze zachoczewskie. — Widząc Chorąży, że huk się wzmaga i ani mowy być nie może o zgodzie, kazał bramy pozamykać, i położył areszt na wszystkich na parol kawalerski, bo Hubczyca już za bramami pojmano i nawrócono, za co dostał kpa w cztery oczy od swego wuja i opiekuna, pana Pakoszewskiego. Przez zamknięcie bram chcieli starsi zapobiedz, aby wieść o tym dziwnym wypadku, nierozchodzi-