Strona:Z jednego strumienia szesnaście nowel 383.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z twarzą zwróconą nie ku scenie, lecz ku publiczności: nie artystami bowiem, lecz publicznością miał dyrygować. Artyści umiejący doskonale swe role, zwłaszcza przy pomocy i dozorze energicznego Mowszy (»cesarza« filistyńskiego), dadzą sobie radę wybornie.
Ale publiczność — żywioł to burzliwy i niekarny.
W celu więc właśnie regulowania nieprawidłowych częstokroć ruchów publiczności, Josiel, reżyser, usiadł na miejscu, kędy zazwyczaj bywa orkiestra...
I teraz także ludzie, stojący na półokrągłych klocach, zaczynają poruszać się i szemrać z niecierpliwością widoczną... minuta jeszcze, a wybuchną wrzawą ogłuszającą. Lecz za szerokiemi plecami Josiela podnosi się kurtyna... Głośne szemrania milkną jak zaklęte, a śród ciszy grobowej rozlega się przeciągłe, groźne, po kilkakroć powtórzone ryczenie lwa...
Scena przedstawia pustynię.
W głębi kilka palm rysuje się wśród tła mglistego. Oaza to zapewne, a z oazy tej wychodzi lew potężnych rozmiarów, orzechowego koloru i z bardzo błyszczącemi oczami. Król pustyni niedarmo wydał ów ryk straszliwy. Ma on węch wprawny i poczuł zbliżanie się człowieka.
Otóż i ów człowiek.
Wychodzi tak jak i lew z pomiędzy palm, tylko z przeciwnej strony. Domyślamy się, iż jest to Samson.
A byłżeby to Szymszel?
Co za przemiana! Cipa sama, gdyby tu była, nie poznałaby męża swego. Wydaje się wyższym, mężniejszym; strój jego, którego układem sam kierował, niepozbawiony jest blasku i powagi. Składa go suknia szkarłatna, olśniewająca złotemi wyszyciami i biały fałdzisty płaszcz, na który spływa las włosów, czarnych jak noc, a długich do pasa. Piersi Samsona okryte są całe dyamentowym