Strona:Z jednego strumienia szesnaście nowel 378.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

serce, które w miarę jak zbliża się wieczór, uderza coraz silniej i rośnie, rośnie tak, jakby stawało się coraz szerszem. Przez cały dzień nie mówi nic do Cipy, — chciałby mówić, ale nie może.
A Cipa płacze.
Jakże nie ma płakać, skoro w teatrze być i męża na scenie występującego widzieć nie będzie mogła! Na cały wieczór zamówiona jest do pewnej pani, która jej usług potrzebuje koniecznie. Płacze tedy Cipa, biegając jak zwykle tu i tam po ulicach albo w niemocy i żalu siedząc za kontuarem.
Popłakuje też Liba, krzątając się około gospodarstwa. Ona także nie pójdzie do teatru, gdyż sukienka, którą ma na sobie, jest jedyną jej sukienką, a że rozpada się w kawałki (w czem ją aż nadto wiernie naśladują buciki), Libie przeto nie podobna ukazać się pomiędzy ludźmi.
Nabożny Enoch za to obojętnym okazuje się na uroczystość wieczorną, a nawet mając jej wiele do zarzucenia z punktu ścisłej ortodoksyi religijnej, dobrowolnie postanawia nie wydalać się z domu.
Esterka za to i Mendele wybierają się na teatr od najwcześniejszego rana i tylko czekają chwili, w której dzieci sąsiadów (blacharza i malarza szyldów) wybiorą się w drogę, aby pójść w ich ślady. W tym celu Liba prawie jeszcze o świcie obuła małą siostrę w błękitne atłasowe trzewiczki (pocerowane białemi nićmi) i o ile możności, ukryła białe tasiemki za różowy spencerek Mendelka. Lecz dzień miał się już ku końcowi, a ani ojciec nie opuszczał jeszcze domu, ani dzieci Mowszy nie udawały się w drogę. Przy końcu dnia dopiero Szymszel, po długiej i żarliwej modlitwie, powolnym krokiem, głęboko zadumany, opuszcza izbę. Za nim krok w krok, trzymając się za ręce, idą Esterka i Mendele.
W tej chwili otwierają się z trzaskiem drzwi domku, stojącego w głębi podwórka, i wypada z niego szumne towarzystwo złożone z dziewcząt i chłopców, dzieci Mowszy i Icka.