Strona:Z jednego strumienia szesnaście nowel 338.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w skromności swej starczej i przytuleniu do bark synów — olbrzymów.
Do wnętrza jej wchodziło się po kilku kamiennych schodkach. Na pierwsze piętro trzeba było gramolić się po spadzistych, jak drabina, schodach. Kto z nich nie spadł, ten na pierwszej platformie, u skrętu schodów, zatrzymał się z pewnością dla przywitania dwóch wizerunków na ścianie. Jednym była głowa rycerza, drugim — króla. Każda z nich umieszczona była na niebieskiem tle i ujęta w ramkę — zielone kółko. Rycerz posiadał pióropusz i hełm, podniesiona przyłbica odsłaniała profil jego oblicza, któremu od bardzo dawna usiłował on nadać marsową minę, ale wcale nie był straszny i za życia, bezwątpienia, muchy nawet nie skrzywdził. Król, jak się każdy domyśla, nosił na głowie koronę; dwa zwoje zielonych włosów okalały jego twarz pociągłą i żółtą, a opadając na ramiona, zawijały się w dwa symetryczne kółka. Nikt nie zdoła opisać, jak ten król łagodnie spoglądał i jak niepojęcie dobrym być musiał.
Jeszcze kilka niebezpiecznych skoków i jesteśmy u Netela Bauma.


∗             ∗

Netel stary, Netel niedołężny, Netel niemądry już, jak dziecko.
Tak mówią ludzie, ale jacy?
Był pewien łotr, Glik, szalbierz Glik lub lichwiarz Glik, jeśli wolicie. Imienia nie pamiętam. Otóż Glik ten, który podobnie, jak Baum, żydem był a głównie złodziejem i niecnotą, prowadził od wielu lat proces z Baumem o stary dom. Nie wiem na czem opierał swoje pretensye i zdaje mi się, że nie miał nadziei wygrania w sądzie sprawy, ale był zmorą dla domu i dla Netela, gdyż pierwszemu groził, że go kupi i rozwali, a drugiego nazywał publicznie niedołężnym i głupim.