Strona:Z jednego strumienia szesnaście nowel 282.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Z wielkim pompem wjeżdziował,
Sam go rabin witowal.
Bardzo smacznych potrawie
Postawił mu na ławie:
Rzodkiew czarne z lupinem,
Co go wędził w kuminem,
Parę śliwek i śledzia,
Cztery flaki z niedźwiedzia...
Witaj Lejbuś parsiwy!
Nasz miłośnik prawdziwy!
Niech z wieciora do rana
Żyje dziecko kochana...
Ej, wej, taj, daj, dum!
Ach waj, bim, bom, bum!...

Dowlekliśmy się w ten sposób do Serocka.
Dopiero przy wysiadaniu poczułem, że mam jedną nogę skostniałą od mrozu. Długom rozcierać ją musiał, zanim wróciła mi w niej władza.
W Serocku czekał na »gości« znany dobrze pokoleniom podróżnych właściciel zajazdu z »numerami«, mąż niezłomnych przekonań, który latem i zimą, w piątek i świątek, o południu i o północy, na zapytanie: »co jest do jedzenia?« — odpowiadał twardo:
— Jest pieczeń z kapustą.
Mówiono, że ogromny zapas tej pieczeni z kapustą nabył wraz z zajazdem od swego poprzednika, i przez lat kilkanaście częściowo go wysprzedawał.
Był to zarazem eks-obywatel i eks-krawiec, człek sztywny, mrukliwy, z wielką łysą głową, nieruchomo na karku osadzoną. Pod nosem miał dwie kępki rudawo-siwych, szczecinowatych włosów, które nieustannie szczoteczką przeczesywał. Ponieważ dopełniał tego za »bufetem«, dokąd brudna dziewka przez drzwi uchy-