Strona:Z jednego strumienia szesnaście nowel 184.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

żdem odetchnieniem cząstka duszy jej ulatuje z jej ciała. Przytem srogich od dni kilku doświadczyła zgryzot. Czy to, że sił niedostawało jej do gorliwych zachodów, czy, że rywalka jej, Jenta, jako młodsza i zdrowsza, w targu i na śmietniskach ją wyprzedzała, od tygodnia może nie zarobiła nic prawie. Już nawet parę razy otwarcie powiedziała Chaimkowi: Nu, wyproś dziś tam u puryców kilka groszy.
Wieczór był już późny i dawno pora było rozebrać się i wsunąć pod pierzynę; ale stara babka leżała w ubraniu i długo mruczała półgłosem, oczu nie spuszczając z twarzy śpiącego wnuka. Potem podniosła się z ciężkością, narzuciła na głowę i plecy dziurawą chustkę i, nie zważając ani na ciemność nocną, ani na deszcz i wicher, wyszła z izdebki. Zgarbiona, z ręką wyciągniętą naprzód, wśród fal deszczowych, które uderzały jej w twarz i przenikały dziurawą odzież, przebywała kręte dziedzińczyki i wązkie uliczki. Stopy jej usuwały się co chwila z ostrych kamieni, albo zapadały w głębokie kałuże, szła bardzo powoli. Doszła nakoniec do celu wędrówki, i wsunąwszy się w ciemną sionkę nizkiego domowstwa, zastukała do drzwi, które znalazła omackiem.
— Kto tam? — zapytał z wewnątrz głos męzki.
Chaita z cicha wymówiła swe imię.
— Wejdź!
Izba, do której Chaita weszła, dość obszerną była, ale ubogą. W głębi jej, na prostym stołku, przed stołem, na którym leżała wielka, rozwarta księga, siedział człowiek, w długiem do ziemi, wyszarzanem ubraniu, z obliczem ciemnem i całkowicie prawie obrosłem ciemnemi włosy. Człowiek ten wczytywał się w księgę z wielkiem snadź wytężeniem władz duchowych, bo, gdy podniósł wzrok na wchodzącą kobietę, źrenice jego omglone były, jak bywa u tych, którzy z trudnością oderwać się mogą od przedmiotu swych