Strona:Z jednego strumienia szesnaście nowel 118.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wionej — pół korca kartofli, a i perspektywa nowej roboty coś znaczy...
Wziął się tedy gorąco do pracy, a kiedy pas złocisty zaczął się ukazywać na wschodzie — a on już do swego arcydzieła rękawy przyszywał, wówczas słabo mu się zrobiło. Barwne koła zamigotały przed oczyma z niesłychaną szybkością i zaraz prędko czernieć zaczynały...
Wtenczas Judka, według zwyczaju swego, poratował się kieliszkiem wódki i gryzącą cebulą z chlebem.
Kiedy siły wzmocnił i właśnie palto prasować zamierzał, zerwała się ze swego posłania Brygida i rozpaliła na kominie ogień, przy którym całego cielaka upiecby można.
Pani Onufrowa też wstała.
— A to — rzekła — żydzisko pazerny na zarobek, kiej jeszcze do tej pory siedzi!
— Każda biedność, proszę jejmości, jest bardzo pazerna — odpowiedział jej Judka — ale właśnie bez to, co ona taka pazerna jest — to jegimość będzie na odpuście wyglądał, jak sam jaśnie hrabia z Wywłoki... Taki kawałek odzienie to jest rarytny interes!
Pani Onufrowa troskliwie obejrzała paltot, zganiła trochę szycie, skrytykowała kieszenie, ale w gruncie rzeczy kontenta była, że jej szanowny małżonek tanim kosztem przyszedł do takiej elegancyi, a kiedy rzuciła wzrokiem na twarz Judki, wybladłą, zmęczoną, na oczy poczerwieniałe jak u królika — to jej się żal żyda zrobiło i rzekła:
— Może ci jeść co dać, boś jakoś kaducznie kiepski, mój Judko.
— Bóg zapłać jejmości, ale co ja tu mogę jeść? mnie nie wolno tego, co państwo jedzą.
Baba przyznała mu słuszność.
— Co wiara, to wiara — rzekła — zawdyk trza swego za-