Strona:Z jednego strumienia szesnaście nowel 094.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

robił czułe małpie miny, kazały mu ciągnąć z głębokich studni wodę, rąbać drzewo i nosić owoce. To też nocami niemy obierał sady co się zowie. Przyłapany na gorącym uczynku przez większe siły Izraela, przyjmował z poddaniem się odpowiednią porcyę kijów, i nazajutrz opowiadał komicznie wszystkim o swoich przygodach, ilustrując dosadnymi gestami proces bicia, przyczem śmiał się jakimś idyotycznym pełnym zadowolenia chichotem. O ile się spotkał z żydem w pojedynkę, nie tchórzył, robił najstraszniejszą z swoich min i, jak człowiek z epoki łupanego kamienia, wydobywał z za pachy odłamek głazu, którym groził prawie zawsze skutecznie.
Żydów wogóle nie lubił, i to wcale nie za te odebrane razy, ale tak poprostu, jakby nasiąknął miazmatami niechęci, krążącymi w jego otoczeniu. Na określenie tej rasy miał kilka stałych gestów: świderkowate ruchy palców koło skroni, mające wyobrażać pejsy, liczenie na dłoni pieniędzy i pokazywanie wizerunku męki pańskiej Chrystusa, o co każdego żyda posądzał.
Kalectwo tego paryasa nie musiało być zupełne, miał on bowiem pewne pojęcie o dźwiękach i był zdolny do wydobywania z siebie niektórych głosów. Przy całem upośledzeniu umysłowem niepodobna go było nazwać kompletnie głupim. Niemowa posiadał pewną dozę sprytu i zmysł obserwacyi, wyróżniający się w ujmowaniu charakterystycznych cech rzeczy, które świetnie oddawał mimicznie. Słowem, przy bliższem poznaniu zyskiwał. Ale na pierwszy rzut oka, przez odrażającą płaską twarz, porosłą jakby szczeciną, głupkowaty uśmiech, nie schodzący z jego wywiniętych warg i ustawiczne sapanie sprawiał wrażenie potwornego kretyna. Przyczyniał się do tego niewątpliwie strój, a raczej brak stroju, który dopiero kompletował się w ciągu lata z łaski letników w nader oryginalne kombinacye.
Obecnie niemy miał na sobie podarte kalesony, gorsową zmiętą koszulę, podpasaną sznurkiem, stary pozbawiony guzików