Strona:Z jednego strumienia szesnaście nowel 012.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

oblicza otaczające szpeci, z lubością pochwytuje okiem i pokazuje palcem, a to, co je upiększa, spostrzega leniwie i spostrzegłszy, próbuje zatajać, czy zmniejszać.
Wiecznie prawdziwem w lakoniczności swej jest zdanie starożytnych rzymian: »błogo Pomponjuszowi, że Papjusz ma twarz ciemną, bo obok Papjusza sam wygląda bielszym«.
A cóż, jeżeli Papjusz na sposób jakikolwiek Pomponjuszowi w drogę wejdzie? Jeżeli w Papjuszu nie płynie tak, jak w Pomponjuszu czysta krew latyńska? Cóż, jeżeli zła skłonność, Pomponjuszowi wrodzona, spotyka się na fali życia ze współzawodnictwem, z interesem, z przesądem, które ją podsycają, podniecają, rozdmuchują w płomień namiętności?
Natenczas, rzecz prosta, tłum zazwyczaj niedowidzący, ślepnie całkowicie; bo czemże jest namiętność?
Namiętność bywa czasem skrzydłem, unoszącem człowieka na te wyżyny, z których widać wszystko, ale bywa też często skorupą, zasłaniającą człowiekowi oczy tak szczelnie, że nie mogą już one widzieć nic, krom obrazów wymalowanych na skorupie.
W płomieniach tej złości, która na dnie serca ludzkiego kuląc się i zjadliwie chichocąc, jednym palcem wytyka plamy świata, a drugim ozdoby jego zakrywa, wypalają się te skorupy, przez które rozmaici Pomponjuszowie widzą rozmaitych Papjuszów w samych tylko barwach odrażających i mętach oślizgłych.
Ale tu znowu, obok tej prawdy, złej, istnieje druga, dobra.
Bo czemże są pojęcia, uczucia, dążenia, rojenia i przeznaczenia człowieka, jeżeli nie areną, wśród której zwierają się i walczą kontrasty, zgrzyty, linie rozbieżne, barwy sprzeczne, siły bojujące?
Świty i zmierzchy, sny o raju i sny o piekle, ramię przyjaciela i miecz wroga, świeżość pól szerokich i duszność cel więziennych, szczyty i otchłanie, róże i rany, oceany i kałuże, słońca