Strona:Wykolejony (Gruszecki) 82.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kupno do miasta, tylko mała córeczka ciekawie dopytywała się, gdzie był ojciec? Odtrącił dziecko i bezwiednie szedł do hotelu. A im bliżej był hotelu, tem większa trwoga go opanowywała, z której sobie nie zdawał sprawy.
Cicho otworzył drzwi do dolnej sali. Za bufetem siedział zaspany gospodarz, a zobaczywszy Stanisława, jął mu długo i szeroko opowiadać, jak to on poszedł na górę, jak rozmawiał z hrabią, jak gorąco polecał pana pisarza do służby hrabskiej, jako człowieka statecznego i pracowitego, któremu ledwie starczy na wyżywienie żony i dzieci — i jak nagle hrabiance zrobiło się niedobrze, zemdlała i tejże samej nocy wyjechali z powrotem, już nie do kąpiel.
Gospodarz mógł mówić długo i szeroko, Stanisław go nie słuchał. Blady, kurczowo chwycił się stołu i nagle wybuchnął spazmatycznem łkaniem. Szklanka zimnej wody otrzeźwiła go. Poszedł chwiejnym krokiem do domu. Przez dwa dni siedział zamknięty w swym pokoju. Przebywał gwałtowne przesilenie. Dziś mógł się już połączyć z tą ukochaną kobietą, byłby najszczęśliwszy z szczęśliwych, obrazy tego rozkosznego raju