Strona:Wykolejony (Gruszecki) 79.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tuż przed oberżą stanęła kareta. Wybiegł żywo gospodarz w ukłonach, zabrudzony parobek, osmolona dziewka i w tej chwili otwarły się dzwiczki i lekko zeskoczyła młoda wysmukła kobieta, rozglądając się ciekawie po rynku miasteczka swemi pięknemi, wyrazistemi, czarnemi oczyma. Zgrabny kapelusik osłaniał ciemne wijące się włosy i przycieniał do połowy wyniosłe, białe czoło. Różowe, ślicznie wykrojone usteczka otaczał uśmiech radości niemal dziecięcej, a elegancki strój podróżny podnosił wdzięk całej postaci.
Zwolna wysunął się z karety, niemłody, posiwiały mężczyzna, pogardliwie spojrzał na miasteczko i ludzi, a zwracając się do kobiety przemówił czystą francuzczyzną:
— Dzięki tobie, poznałem to gniazdo, czyś zadowolniona?
Zamiast odpowiedzi zapłoniona kobieta uścisnęła urękawicznioną rękę mężczyzny i rzekła jedno słowo:
— Wuju!
W tem słowie brzmiała wdzięczność, miłość, uniewinnienie i prośba o przebaczenie.
Ten, którego nazwała wujem, nie zwrócił uwagi na jej słowo, lecz patrząc na gospodarza hotelu, kazał dać dwa najlepsze poko-