Strona:Wykolejony (Gruszecki) 75.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

było lepiej. Zajęta dzieckiem i gospodarstwem, straciła tę wrodzoną delikatność uczucia, ciągłe sprzeczki ze sługą, zatrudnienie w kuchni, zabawianie rozpieszczonego dziecka, poczucie zawisłości od pań takich jak burmistrzowa, kasyerowa, kontrolerowa i innych, otoczenie się sferą małomieszczańską i urzędniczą, wszystko to wpłynęło tak dalece na Helcię, że z danej, zaledwie cień pozostał.
Teraz była to zaradna, krzykliwa mieszczka, targująca się o każdy cent, pulchna do nadmiaru, opalona, niezbyt starannie ubrana, z ręką osmoloną i czerwoną od zajęć kuchennych.
Stanisław wśród tych zajęć, tej całej sfery czuł się obcym, wykolejonym, nieszczęśliwym, a gdy wieczorem uciszyło się w domu, rad był choć chwilkę położyć się na sofkę i przymknąć znużone oczy, lecz wkrótce płacz dziecka, wejście żony, przerywały ten spoczynek. Wśród takich stosunków minął jeden i drugi rok, ciężki, smutny, przygnębiający, a długi jak wieczność.
Stanisław pogodził się ze swym losem, przywykł do tego jarzma, przestawały go drażnić docinki i przytyki, zrezygnowany szedł przez życie, nie probując nawet zerwać tych więzów. Wszystkie książki i papier zamknął