Strona:Wykolejony (Gruszecki) 70.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czało mu jedno słowo z ust ukochanej, aby go pobudzić do tworzenia, jednego uśmiechu, by dobyć barw tęczowych i ukochać świat cały. Pisał, tworzył, walczył w imię swych przekonań i idei, nie czując znużenia i zniechęcenia. I miał znaczne dochody pieniężne, a dziś — gdy żona i dziecko potrzebują chleba, gdy powinien, gdy musi pracować, widzi się bezsilnym, zniechęconym i talent przygasł zupełnie i wiara w siebie znikła.
Nie czuł zaś, czy nie umiał poznać, że najważniejszą, a może jedyną przyczyną tego niepowodzenia, było zagłębienie się w własnem cierpieniu, co go znieczulało i czyniło niezdolnym do otrzymywania nowych wrażeń.
Bolał go bardzo doznany zawód, to przykre rozczarowanie, utrata nadziei sławy i wielkości, ale w pierwszej linii przesunęła mu się przed oczyma ta doraźna potrzeba materyalna — ów nieszczęsny dług, wydatki domowe, narażenie żony i dziecka na biedę i kłopoty. W całej nagości widział zbliżającą się nędzę! Rozpaczliwie załamał ręce, co robić? co tu począć? gdzie iść po ratunek?
Za chwilę błysnęła mu myśl samobójstwa. Rozkoszował się tym spokojem bez czucia i wiedzy. Milczący, blady anioł śmierci wabił go