Strona:Wykolejony (Gruszecki) 57.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Cóż — połączyli się, czy nie? — dodała Helcia.
— Nie — opiekun jej powiedział nie pozwalam i ona usłuchała.
— Cóż się dalej stało?
— Ot, zwykle dzieje. On spadał niżej, nilej, aż i upadł, a ona... ja nie wiem co się z nią dzieje.
— Jakto nie wiesz?
— Nie namyśliłem się jeszcze, może pójdzie zamąż, może umrze starą panną, stanie się dewotką lub wstąpi do klasztoru — to będzie od kaprysu zależeć.
— Dlaczegoż on jej nie porzucił dawniej, i dlaczego upada? — zapytała Helcia po chwili milczenia.
— Zapytaj się sternika dłaczego tonie, gdy mu gwiazdy zabraknie — dlaczego noc nastaje, gdy słońce znika — ona była mu gwiazdą przewodnią, słońcem, wszystkiem. Porzucić? — czy myślisz, że to tak łatwo, gdy serce jest związane tysiącami nici sympatyi, węzłów przyjazni i zgody. Cień cieniu starczy, aby nie stracić nadziei w to czego się pragnie. Cierpiał i milczał.
Stanisław mówił te słowa gorączkowo, oczy mu pałały, gorące ręce tarł jedna o