Strona:Wybór nowel (Wazow) 152.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
V.

Rozebrałem się prawie do naga. Zalecił mi położyć się na wznak na kanapie i zaczął mnie opukiwać, obsłuchiwać, obmacywać, naciskać w różnych miejscach ciała, obsłuchiwał za pomocą trąbki oddech mój w piersiach, kazał mi się obrócić grzbietem do góry, przykładał ucho do moich pleców z wielce uroczystą i tajemniczą miną. Trwało to cały kwadrans.
W końcu poprosił mnie, abym wstał i ubrał się, przyczem sam mi pomagał, a kiedy zajęliśmy miejsca w fotelach, odezwał się z poważną, prawie stroskaną miną:
— Ekscelencyo! Uważam za potrzebne, po zbadaniu pana, zadać mu jeszcze kilka pytań... Ach, że też pan mnie nie uprzedził!
Z ostatnich słów przebijało coś, jakby uniewinnienie.
Zadał mi ze dwadzieścia pytań: co do sposobu mego życia, co do stanu zdrowia moich rodziców, moich dziadów, na jaką chorobę pomarli, jaki klimat jest w Sofii, jakie choroby przebyłem, czym nie nadużywał czego, kiwając znacząco głową przy każdej mojej odpowiedzi.
— Czy pan pije?
— Co?
— Wino.
— Piję.
— Pan rozumie moje pytanie, panie ministrze... chciałbym się pana zapytać... — rzekł z niejakiem wahaniem — chciałbym się pana zapytać, czy pan nie pije więcej, niż należy.
— Piję tylko podczas jedzenia.
— Czy wiele?
— Od jednej do trzech szklanek.
Pokiwał głową, zdawało mi się niedowierzają-