Strona:Wybór nowel (Wazow) 142.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Robię długi; po szyję w nich siedzę! Czyż redaktor, żeby nie wiem jak chciał, może wynagrodzić należycie swych współpracowników?
— O, tak istotnie... Jabym tylko pana chciał prosić... — mówił, rumieniąc się młody poeta.
— O, wiem, wiem — przerwał redaktor — pan chce mówić o błędach drukarskich? Straszne są te błędy! Niepiśmienni składacze... Ot i w ostatnim pańskim utworze... Zamiast... „Godne poszanowania koliby”, wydrukowano: „Godne poszanowania kobyły!” A czyż kobyły mogą być godne, lub nie godne poszanowania?
— Raczy mi pan wybaczyć — podjął wstydliwie młody poeta, bojąc się podnieść na redaktora oczy, skierowane na kolekcyę ubrań na wieszadle. — Właściwie, wie pan, na kolendę, która się zbliża...
— Rozumiem, rozumiem: pan sobie życzy, abym panu dał na święta poezye Niekrasowa, które panu obiecałem?... Z całą przyjemnością dam je panu, jeszczem kartek nie poprzecinał, taki mam nawał roboty. Dla was poetów, pokarm ducha jest wszystkiem, ja to wiem.. Wy tylko jedni nie jesteście dotknięci grubym materyalizmem naszych czasów... Bez poetów musielibyśmy zwątpić o naszej przyszłości, zostalibyśmy obcymi wszelkim wzniosłym ideałom. Czyż nie tak? Jutro prześlę panu Niekrasowa, aby pan miał przyjemną lekturę.
Młody poeta wyszedł z gabinetu redaktora zupełnie odurzony. Gdy się ocknął z upojenia, w jakie go wprowadziły pochwały redaktora, zły był na samego siebie:
— Dudek jestem, nie śmiałem powiedzieć mu, czego chcę — myślał z gniewem. — Ot lepiej napiszę do niego, bo niepodobna przepędzić świąt z tak okropnemi dziurami w ubraniu! Musiałbym się zamknąć w domu, nie wyjść nawet do kawiarni. Papier się nie rumieni!


∗             ∗