Strona:Wybór nowel (Wazow) 101.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Zaprzyjaźniliśmy się także i z Petkiem. Pozdrawialiśmy się przy spotkaniu i przypomniałem mu zawsze, aby nie zapomniał przyprowadzić do mnie Nauma, abym mu się odpłacił gościnnością za gościnność. Niestety, nie miałem tej radości, Naum przejeżdżał przez Sofię w czasie mej nieobecności. Mieliśmy się zobaczyć w czasie jego powrotu, na św. Jerzego.
W czasie wielkiego tygodnia sprowadziłem Petka dla porobienia pewnych poprawek w domu. Wydał mi się jakiś smutny i milczący. Pierwsze moje słowa były: czy niema wiadomości od brata?
— Mamy — odparł krótko, narzucając wapno na pękniętą ścianę.
— Czy będzie tędy przejeżdżał po św. Jerzym, wszak tak?
— On już pojechał, panie.
— Jakto? — zawołałem zdziwiony.
Petko przerwał robotę i machinalnie zdjął kapelusz.
— Pojechał na tamten świat.
— Co, umarł Naum?! — zawołałem przerażony.
— Zabili go.
I opowiedział mi, że przed miesiącem powracając z Bitolii, gdzie miał interesy, był napadnięty przez Arnautów.
— Dlaczego powracał do naszej nieszczęsnej ziemi! — kończył Petko, a łzy popłynęły mu z oczu. I zabrał się znowu do roboty.
Ja nie mogłem słowa przemówić, przerażony patrzałem na boleść Petka i dopiero teraz spostrzegłem opaskę krepową na jego kapeluszu...