Strona:Wybór nowel (Wazow) 075.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Hej, wracajcie do sioła, zmarzniecie tu — mówi drugi.
I oficerowie, dawszy ostrogę koniom, pospieszyli za swoim szwadronem.
Kina płakała i Radulczo za nią się rozpłakał. Ręce i nogi im skostniały, a lica posiniały. Całą szosę aż do wioski widać, pusta ona była. Ci, co wyszli na spotkanie, wrócili do domów, bo wieczór się zbliżał, a wiatr stawał się coraz mroźniejszy. Tylko konnica coraz dalej czerniała, a wiatr przynosił do uszów dzieci jej pieśń wesołą. Wtedy Kina i Radulczo zawrócili ku siołu.
Noc zapadała. Z rękami wsuniętemi w zanadrze szli szlochając i myśląc o matce, która ich czeka przy furtce.
Jakiś nowy powóz, zaprzężony w trzy konie, nadbiegł z góry.
— Panie, czy wojsko idzie jeszcze?
Powóz przebiegł obok nich i nic nie było widać, ani słychać w pomroce.
A zawierucha śnieżna wiała strasznie. Jakby odpowiadała dzieciom. Szła ona z zachodu, od strony pola walki, ztamtąd, gdzie w winnicy pod Pirotem zasypywała obecnie i grób Stojana.