Strona:Wybór nowel (Wazow) 053.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stować... Wszak i wy z Trakii... Bardzo mi było przyjemnie... Jowko, przynieś starego wina, i dla siebie weź szklankę!
Trąciliśmy się po przyjacielsku i piliśmy.
— A teraz, czy dobrze się wam przynajmniej wiedzie?
— Mogę powiedzieć, że dobrze. Aleśmy jeszcze bardzo biedni. Bo: „kamień, co się toczy, mchem nie porasta”.
— Jak dawno macie tu szynk?
— Od roku i ta chałupka do mnie należy. Mieszkałem dawniej w mieście i po trzech latach pracy kupiłem sobie starą turecką budę, koło Szarenego Mostu, lecz przeprowadzono tamtędy ulicę, no — i znowu jeszcze jedno przesiedlenie.
Niagul i jego żona uśmiechnęli się.
— Ale, Bogu dzięki, ostatnie — zauważyłem, biorąc kapelusz.
— I ja tak mówię — przytwierdził Niagul. — Ani kroku ztąd się nie ruszę, choćby świat się przewrócił. Bądź łaskaw... i nalał wina w szklanki...
— Oh, drogi, nie unoś się, nie zaprzysięgaj, wtrąciła z uśmiechem kobieta, a zwracając się ku mnie, dodała żartobliwie:
— Ostatnie nasze przesiedlenie, panie, będzie na Orlandowce[1], tam dopiero spoczniemy naprawdę.
— I to jeszcze nie wiadomo — żartował Niagul — nowi zdobywcy mogą i stamtąd nas wyrzucić[2].






  1. Nowy sofijski cmentarz znajduje się na gruntach, należących do wsi Orlandowce. Mieszkańcy Sofii w żartobliwej rozmowie cmentarz ten mianem wsi nazywają. (Przyp. autora).
  2. Obecna Sofia rozrosła się na cmentarzyskach rzymskich i tureckich; przy jej budowie zrujnowano mnóstwo grobów, kości zaś nieboszczyków użyto do nasypów dróg i ulic. (Przyp. tłóm.).