Strona:Wybór nowel (Wazow) 036.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cić rozum ze starości, zanimby poznał to coś cudownego...


∗             ∗

Jednego razu — w piątym roku po oswobodzeniu — rozniosła się wieść po wsi, że ma przybyć, kto tam wie dlaczego, naczelnik powiatu (okolii).
Poruszyła się wioska tą wieścią.
Silniej zabiło wtedy i biedne serce diada Jocy, rozbujała się jego dusza od słodko falującego wzruszenia, dotychczas niedoświadczanego. Teraz to prawdziwie już zobaczy „bulgarskie”! A mianowicie zobaczy owego naczelnika!
Rozpływał się, aby pojąć, co to za wielki człowiek. Więcej znający się wieśniacy powiedzieli mu, że naczelnik jest jakby kajmakan, jakby pasza.
— Ale bulgarski pasza? — pyta on, zadyszany od wzruszenia.
— Bulgarski, jakiżby? — odpowiedzili mu.
— Czy to nasz? Bulgar? — zapytuje znowu zdziwiony.
— Chciałbyś, żeby on był Turkiem, diado Joco — odpowiadają mu ze współczuciem wieśniacy, którzy oddawna już widzieli i naczelników powiatowych i innych większych ludzi we Wracy, bo nikt z nich nie był jeszcze w Sofii.
Lecz diado Joco nie zadowalnia się tą odpowiedzią, on zapytuje się, jak naczelnik jest ubrany, jak chodzi, czy nosi szablę? Odpowiadają mu:
— Tak, szablę nosi.
A on wzdycha z radości.
— Zobaczę go, gdy przyjedzie — myśli jego stara, trzęsąca się głowa.

***

Przybył naczelnik i zatrzymał się u Denków.
Chata Denka — była niejako najprzyzwoit-