Strona:Wielki nieznajomy by JI Kraszewski from Tygodnik Mód i Powieści Y1872 No9 part2.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

bożnie, że ten hrabia pewnie o niéj nigdy nie słyszał, ale Szczęsny go chce prowadzić...
Trzeba przyznać, że w sercu Elwiry wspomnienie Gabriela żywe jeszcze mieszkało, a przecież, ten tytuł i to imię arystokratyczne zabrzmiało w uchu jéj jakoś miło, i nie była od tego by poznać hrabiego Ernesta. Dała więc pozwolenie a dziadunio zatarł tłuste rączki z ukontentowania...
— Wiesz co, najlepiéj tak będzie, ja go na herbatę przyprowadzę.. dziś.
— Jak kochany opiekun chce i uważa.
— Nic zdrożnego! nic! Ta ceremonjalna pierwsza wizyta przedobiednia, to ceremonjalne nudziarstwo, my to pominiemy, tak będzie lepiéj.. Elwira nic nie miała przeciwko temu.


Uradował się bardzo hrabia Ernest, gdy mu Szczęsny oznajmił, że po niego o ósméj przyjedzie. Umowa między panną Elwirą i opiekunem odbyła się przy pani Sciańskiéj, która w oknie siedząc robiła sobie pończochę i wcale na nią nie zdawała się zważać. Jednak w godzinę jakoś po rozmowie prosiła o pozwolenie wyjścia na miasto... i pod Lipami spotkała się, zapewne przypadkiem z panem Greiferem. Ten ukłonił się jéj i spiesznie przystąpił.
— Jakto? spytał dosyć groźnym jakimś tonem mimo pozornéj grzeczności, to ja już nigdy nie będę przyjętym.. pani nawet tego mi wyrobić nie może?
— Ale ja jestem w tym domu obcą, proszę pana.. odpowiedziała sucho kobieta.. ja nic nie mogę.. nic...
Greifer uśmiechnął się. Chcę dobrą pani dać radę, rzekł, bo widzi pani, ja się kocham.. a zakochani gdy się ich do rozpaczy przywiedzie, mogą się chwycić.. rozpaczliwych środków.
— Które mu do niczego nie posłużą, dodała Sciańska.
— Choćby do nasycenia zemsty, która jest uczuciem brzydkiem, ale ludzkiem... Człowiek czasem radby się mścić na całym świecie.
— Nawet na starych kobietach...
— Ależ proszę pani, na honor! pani gdybyś chciała mogła byś mi przecie dając świadectwo dobre, wyjednać choć nadzieję.
— Panna jest samowolną.
— Aż do niegrzeczności! zawołał Greifer, boć przecie nie skompromitowała by się przyjmując mnie parę razy...
— Znać nie życzy sobie abyś się pan łudził.
Greifer westchnął.. panna samowolna ale ja jestem uparty. Więc jakże, nie będę nawet przypuszczony do widzenia jéj oblicza..
P. Sciańska milczała, nagle z niecierpliwością pewną, odezwała się cicho. — Probuj pan szczęścia dziś wieczorem. Będziemy mieli gości na herbacie, jest opiekun i przywiózł z sobą hrabiego Ernesta... z Warszawy...
Greifer się zachmurzył.
— Opiekun go przywiózł! zawołał.
— Tak jest, będzie po raz pierwszy. Przyjdź pan wieczorem, służący nie będzie śmiał go odprawić.. A! przecież pana tego uczyć nie trzeba, że na służących są sposoby...
Ledwie dokończywszy tych słów, pani Ściańska bez pożegnania poszła szybko daléj. Greifer stał długo w miejscu drąc rękawiczkę i gryząc palce, potem zwolna pociągnął do domu, ale z miną niewesołą.