Strona:Wielki nieznajomy by JI Kraszewski from Tygodnik Mód i Powieści Y1872 No7 part7.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

waż byliśmy w dobrych stosunkach, nie mogę go puścić bez cieplejszego pożegnania.!
Skłonił głowę i wyszedł.. Spóźnił się wszakże, bo poczta już była odeszła.. Śniadanie było tem smutniejsze i kłopotliwsze dla hrabiny, że osoby przytomne nie wiedząc wcale o przyczynie odjazdu Pilawskiego i złego humoru pani, myśląc iż jéj czynią przyjemność, ciągle coś miłego, pochlebnego wtrącały o Gabrielu rozszerzając się z pochwałami nad nimi i sławiąc jego cnoty.. Hrabina potakiwać nie mogła, gryzła usta, spoglądała na anglika, darła chusteczkę i przetrwawszy parę godzin na mękach, kazała się pakować do wyjazdu. William miał jéj towarzyszyć do Castelu, stało się wszakże iż nazajutrz list jakiś odebrał z domu, który powrót jego przyspieszył. Tłomaczył się i uniewinniał jak mógł i umiał przed hrabiną, ale jechać z nią nie było mu podobna. I nazajutrz rozbiegli się wszyscy, każdy w swoją stronę, może aby się już nigdy w życiu i na świecie więcéj nie spotkać...
Hrabina nigdy w gorszym nie była humorze...


Dnia jednego potajemnie wezwano do łoża choréj pani Domskiéj prawnika, w kilka dni potem księdza od świętéj Jadwigi. Elwira nie mogła o nim nie wiedzieć, strwożyła się, ale matka ją całując uspokoiła tem, że spełnienie obowiązku chrześciańskiego nikomu nie szkodzi, a duszę uspokaja, że przypomniała go sobie nie dla tego by się gorzéj czuła, lecz by przez ducha ciało pokrzepić. Elwira wszakże łudzić się nie mogła, nawet twarz Geheimratha zwiastowała złą wróżbę przyszłości, wreszcie każdy dzień zamiast polepszenia przynosił osłabienie nowe i jakiś symptom groźny. Geheimrath parę razy niby dla własnéj spokojności zebrał konsylium, szeptano po cichu i nieuradzono nic jak się zdaje, bo lekarstwa zostawały też same. Domska ciągle być pragnęła z córką i o ile jéj sił stawało mówiła z nią o interesach swych, o przyszłości, wskazywała jakby postąpić należało w rozmaitych wypadkach, kilka razy z przyciskiem dodała, że najlepszą radą i opieką byłby zawsze poczciwy pan Szczęsny. Wchodziła nawet w domowe drobnostki.
Wkrótce po tych przygotowaniach, które ją wysilały, pogorszył się stan choréj znacznie, postęp choroby coraz był żywszy, nadeszła gorączka, zamknęły się usta.. niebezpieczeństwa taić sobie nie było podobna.. rosło ono z każdą chwilą lekarz milczał smutny.. Po ciężkim dniu ostatniéj męczarni, pani Domska odzyskawszy na chwilę przed zgonem przytomność, pożegnawszy córkę, umarła...
Elwira została się osamotnioną.. sierotą, samą jedną na szerokim świecie. Ubóstwo, to prawda, czyni takie sieroctwo ciężkiem do dźwigania, lecz i znaczny majątek stanowi w podobnem położeniu nie bezpieczeństwo mniéj widoczne, choć rzeczywiste. Na lep majątku biegnie i chwyta się cała ćma tych ludzi, którzy samą tą żądzą już są napiętnowani. Opędzić się im trudno, poznać ich i ocenić częstokroć niepodobna.
Razem ze śmiercią matki zjawił się na usługi czcigodny p. Szczęsny Żałobski, Elwira w pierwszéj chwili padła mu do nóg rozpłakana. Dziaduniu, oddaję się tobie jak dziecię, rozporządzaj mną, radź, broń.. słuchać cię będę, nieopuszczaj mnie!
Stary się rozpłakał także, padł na kolana i założywszy palce.. poprzysiągł iż jéj nie opuści.
Przyczyniło się to znacznie do uspokojenia Elwiry...
W testamencie znaleziono rozporządzenie tylko, stanowiące pana Szczęsnego opiekunem sieroty pełnomocnym, nieodpowiedzialnym, jedynym. Cały majątek, z wyjątkiem małych legatów dla starych sług