Strona:Wielki nieznajomy by JI Kraszewski from Tygodnik Mód i Powieści Y1872 No7 part5.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Nie znalazła we mnie tego kogo się spodziewała, jam sobie bardzo prosty człowiek, rzekł z westchnieniem Gabriel, a ona wyjątkową istotą. Ale na dziś, dajmy temu pokój i idźmy spać, to będzie najlepiéj.
Pomimo całego męztwa i rezygnacji Gabriela, wieczór ten przykre na nim uczynił wrażenie... nie koniecznie z egoistycznych pobudek.. lecz przez rozczarowanie i obnażenie prawdy. Prawda była smutną:. ludzie byli ludźmi tylko.


Cicha panna Salomea chociaż niby spuszczała oczki i nic nie widziała bo się jéj zdawało że do jéj obowiązków należało nie patrzeć i nie widzieć, powracając z hrabiną wieczorem po téj rozmowie do domu, a widząc panią Palczewskę w niezwykle złym humorze, przypisała to wyjazdowi pieszczonego faworyta. Rozstanie zawsze smutkiem poi. Hrabina potem przyszedłszy do domu tak długo znowu chodziła nierozbierając się po pokoju, tak była dziwnie zadumaną, gniewną, zniecierpliwioną, tak się na wszystko rzucała i kaprysiła, że biedna panna Salomea na którą to spadało, już sama niewiedziała czemu to przypisać miała, bo nie smutek ale rozdrażnienie niezwyczajne opanowało piękną Emilję.
Nie mogła sobie przebaczyć tego, że krawczyka wzięła za un des notres, że nie miała tego delikatnego poczucia odcieni, które teraz stały się dla niéj widocznemi, że ją ten układny człowiek mógł tak oszukać i długo wywodzić w pole. Cały urok jaki go otaczał pękł w chwili jednéj, sympatja zmieniła się w pewien rodzaj oburzenia.
— Ale bo proszę, wołała chodząc po pokoju, co za zuchwalstwo wcisnąć się w towarzystwo, stawić na równi, avecla societé i grać jakąś rolę tajemniczą!!
Prawdą jest, dodała po chwilce, że nie on się wcisnął właściwie ale myśmy go wciągnęli. Tak, ale ta ułudna powierzchowność, to wychowanie, ta układność!
A! cóż się to teraz na świecie dzieje, on ne s’y reconnait plus!
W ciągu tego wieczora nie jedna łza zwilżyła powiekę hrabiny, musiała z sobą walczyć długo nim przyszła do uspokojenia się i równowagi ducha, nim zacząwszy od gniewu, skończyła na smutku i wymówkach lekkomyślności własnéj. Długo nie mogąc zasnąć śmiała się jeszcze i ruszała ramionami i powtarzała:
— Tak się dać oszukać, tak się dać oszukać!
Najwięcéj ją kłopotało, że zapowiedziała była na jutro śniadanie pożegnalne u siebie, na które zaprosiła wszystkich pozostałych znajomych, a czuła że na twarzy jéj będą musieli zmianę dostrzedz i będą ją sobie najdziwniéj tłomaczyć. Wstała raniéj niż zwykle i chciała posyłać po Williama, aby się jemu zwierzyć i poradzić go co ma począć, gdy zamiast niego wszedł ubrany już z ręką na temblaku z twarzą bladą Gabriel. I on także teraz pragnął się wyłamać z tego śniadania, aby sobą nie czynić hrabinie przykrości.
— Daruje mi pani, rzekł, moją ranną wizytę, ale jestem zmuszony z powodu poczty która odchodzi zaraz, pozbawić się przyjemności dłuższego pozostania w Krynicy i korzystania z zaproszenia pani. Muszę natychmiast wyruszyć, a nie chciałem tego uczynić dopókibym jeszcze raz niezłożył jéj dziękczynienia za tyle łaski, za opiekę w chorobie, za wszystkie dowody niezasłużonéj dobroci.
Skłonił się nizko zdaleka, niezbliżając umyślnie i trzymając w odległości ale nie bez pewnéj godności i dumy, hrabina patrzała nań chmurna, zarazem przejęta, poruszona a na twarzy jéj nie można było odkryć co się w duszy działo. Skłoniła głową pomięszana. (Panna Salomea patrzała przez szparę we