Strona:Wielki nieznajomy by JI Kraszewski from Tygodnik Mód i Powieści Y1872 No7 part2.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nik Warszawski. Na rękach omdlałego zaniósł mnie do siebie i nie opuścił już więcéj. Przyjął za syna, oddał po sobie pracą wieków zebrany majątek, a wychował mnie jak pańskie dziecię umyślnie tylko aby pokazać, iż nie będąc panem z rodu, można się nim stać przez wykształcenie. Jestem więc sztucznie stworzoną istotą, która osamotniona stoi w pośrodku żywego świata, niewiedzieć dokąd się obrócić, a z kim żyć, do kogo przylgnąć sercem.. Słowo zagadki jest w tem, żem miljonowy rzemieślnik, bo mego zawodu i powołania nie rzucę...
— Rzemieślnik! zawołała hrabina uderzając rękami, pan, pan mógłbyś być rzemieślnikiem?
— Jestem nim pani i wyprzeć się tego nie mogę... odpowiedział Pilawski, i oto dla czego milczałem, oszukiwałem was, dla czego byłbym wyśliznął się niepoznany, gdyby nie rozkaz pani.
— To nie może być! powtórzyła Palczewska, mais c’est, à en perdre la tête! A! nie, pan żartujesz!
— Niestety, pani, nie śmiałbym, mówił Gabriel poglądając na nią.. A jeśli samo to imię takie na pani czyni wrażenie, jestem poniekąd usprawiedliwionym żem się krył tak długo...
— Ale dopowiedz że mi pan już raz tę swoją całą historję, zawołała hrabina, przyznaję się że tego nie rozumiem, żem się wszystkiego w świecie spodziewała, przecież nie tego co jest...
— Przyznaj się pani, że rychléj byś mi może pani przebaczyła trochę tego szulerstwa o które mnie łaskawie obwinił pan Greifer, niż to rzemiosło!
— Pan mnie znowu nie rozumiesz, przerwała hrabina, wolę przecież uczciwego rzemieślnika, niż awanturnika, ale cóż za rzemiosło? co? mów pan raz...
— Mój opiekun, począł Gabriel z uśmiechem sarkastycznym.. mój opiekun miał wielki magazyn sukien i sukna. Był on po prostu tym co we Francji, zowią Marchand tailleur, a ja po nim w spadku wziąłem rzemiosło i wszystko.
Hrabina rzuciła nań ukośne wejrzenie.. pełne wyrazu jakiegoś niezrozumiałego, dziwnego w głosie, i w oczach jéj znać było więcéj niż nieukontentowanie, coś nakształt gniewu za doznany zawód.
— Ale pan masz miljonowy majątek...?
— Mniejszy niż paryzki Human, rzekł uśmiechając się Pilawski, choć dla mnie wystarczający bardzo, bo mi dozwala dogadzać nawet moim fantazjom, kupować obrazy, zbierać książki, a czasu mi moje rzemiosło nie zajmuje tyle, ażebym czytać i rysować nie mógł.
Hrabina ruszyła ramionami..
— To jest już jakieś demokratyczne dziwactwo, trzymać się bez żadnéj potrzeby przy rzemiośle! zawołała... Pan sam mówisz że czujesz iż cię to z towarzystwa wyłącza...
— Ale przecież pani to uczuje, że piętno to, jakie na mnie włożyła praca, jest niestarte. Mogę zrzucić z siebie ciężar, jeśli się to tak nazwać podoba, namulony kark zostanie..
Hrabina poczęła się przechadzać po pokoju. Znać było po niéj ostygnięcie nagłe i zły humor widoczny — Gabriel też posmutniał.
— Widzi pani hrabina, rzekł, jak słusznie w pełnem poszanowania oddaleniu trzymałem się zawsze, à une distance réspectueuse, od państwa, dla cze-