Strona:Wielki nieznajomy by JI Kraszewski from Tygodnik Mód i Powieści Y1872 No6 part3.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

módz i zwyciężyć je.. Płaczę, bo mi żal tego człowieka, jego młodości, a czuję iż my może byłyśmy powodem tego nieszczęśliwego pojedynku, który on opłaci kalectwem... Ja jego pewną jestem! Cóż mi tam hrabina.. Hrabina znajdzie innego i zapomni.. On do mnie powróci, on mi jest i będzie wiernym!
Ostatnie słowa niewyraźnie, cicho wyjęknęła Elwira, matka zbladła i już nic nad to jedno słowo nie powiedziała. Proszę cię, uspokój się, uspokój się. Ta rada byłaby jéj saméj mogła posłużyć, biedna Domska już chora zgryzłszy się córką na wieczór zachorowała mocniéj, tak iż posłać musiano po Geheimratha, który wprawdzie ręczył że nie było nie groźnego, ale zapisał zaraz lekarstwo i obiecał przyjść rano. Nazajutrz było napozór lepiéj, lecz osłabienie wielkie. Elwira zapomniała o wszystkiem siedząc u łóżka matki.


List pani Jaworkowskiéj, jakkolwiek trochę złośliwy, był wiernym opisem tego, co się w Krynicy działo. W istocie Pilawskiego rana była groźną i na chwilę myślano, że może rękę w ramieniu odjąć przyjdzie. Wyjechał William po operatora do Krakowa, hrabina któréj przyjaźń (jak ją sama nazywała) dla Gabriela tym wypadkiem spotęgowaną została, prawie nie odchodziła z jego mieszkania i jak siostra miłosierdzia była ciągle na jego usługach. Napróżno chory wypraszał się od nich. P. Palczewska despotyczna zawsze, niedawała mu słowa powiedzieć, zamykała usta i gniewała się jeśli się jéj sprzeciwiał. Z wielką mocą ducha Pilawski znosił bolesne opatrywanie rany z któréj ciągle jeszcze kości wyjmować było potrzeba.
Gdyby nie zmiana w twarzy i wymizerowanie, po humorze i łagodności poznać by nie było można tego co przecierpiał. Greifer nierównie szczęśliwszy już wychodził z ręką na temblaku, grał rolę bohatera.. był w humorze wybornym i zachodził nawet na wisteczka do Aksakowicza, gdzie się teraz wieczorami zbierano, zajmując szczególniéj hrabiną, Williamem i Pilawskim......
Stosunek tych trzech osób dla ludzi pospolitych był jakoś całkiem niezrozumiały. Dziwiono się anglikowi, który siedział i służył hrabinie, patrząc na jéj czułości dla Gabriela i tysiączne wnioski czyniono na przyszłość a nawet zakłady. Jedni utrzymywali że hrabina wyjdzie za Pilawskiego, drudzy że za Anglika, inni że za żadnego z nich, a bądź co bądź, mieli o czem mówić, kogo ogadywać i zabawiali się wybornie. Pan Aksakowicz któremu i paszport wychodził i wód używanie się kończyło, wzdychając wybierał się napowrót do domu, iż nie dotrzyma do końca téj, jak ją nazywał, powieści.
Greifer po cichu mówił znajomym z uśmieszkiem pokręcając wąsa, iż jak tylko lekarz mu pozwoli i wojna, natychmiast się uda do Berlina... Ruch wszakże był mu wzbroniony i jakiś czas posiedzieć jeszcze musiał. Kuzynek Albert znudzony i trochę zniecierpliwiony na hrabinę, któréj postępowania nie pochwalał przed wyjazdem, miał z nią żywą rozmowę i rozstali się bardzo zimno. W istocie na panią Palczewską nie bez przyczyny wszyscy hałasowali że się niesłychanie kompromitowała, a ile razy kto jéj tę uwagę uczynił, gniewała się tylko nie myśląc wcale o poprawie.
Gdy raz jéj to, całując ją i z wylaniem się, powtó-