Przejdź do zawartości

Strona:Wielki nieznajomy by JI Kraszewski from Tygodnik Mód i Powieści Y1872 No5 part9.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

przyjacielu Finanzialracie Werhuber nie przytoczył.
Domska oczy na niego zwróciła.
— Mów twoją anegdotkę, szanowny doktorze.. szepnęła cicho!
— Bardzo prosta, bo prawdziwa — Finanzialrath Werhuber miał lat sześćdziesiąt i pięć wieku, a trzydzieści i pięć służby. Przez ten czas nawykł był tak regularnie chodzić do biura ministerjum swego.. trawić w nim godzin kilka, wracać o pewnéj porze do domu, iż to życie stało się dlań drugą naturą. Stary był wszakże zażądał dymisji. Będę sobie odpoczywał — mówił przyjaciołom o! będę sobie odpoczywał. Dano mu dymisję, pensję i król w uznaniu zasług przysłał mu order Korony drugiéj klassy. Werhuber był szczęśliwy.. Do biura pierwszego dnia zerwał się iść o swojéj porze, a przypomniawszy sobie iż nie jest do tego obowiązanym, rozśmiał się i pozostał w domu. Bawił się patrząc na złote rybki na oknie, na pelargonje w wazonach, czytał Spenerowskę gazetę, ziewał i jakoś czas przeszedł. Drugiego dnia poszedł na przechadzkę dzień mu się wydał niesłychanie długi. Nigdy takim nie bywał. Dziwna rzecz w kancellarji biegły godziny tak żywo, teraz lazły tak zwolna. W tydzień spotkałem Werhubera zmienionego nie dobrze, poradziłem mu podróż, wody, nie chciał słuchać.. Zachodził parę razy do ministerjum, do znajomych, pomagał tam, pytał wtrącał się, wyproszono go. W miesiąc był do niepoznania.. a.
Doktór niedokończył jakoś. Domska spojrzała, sposępniała Elwira.
— Człowiek potrzebuje pracy, aby mógł znieść życie, dodał Geheimrath a nawyknienie drugą naturą, Elwira znajdowała, że mimo obietnicy lekarz jéj nie dobrze usłużył i trochę się pogniewała na niego. Mama się w téj pracy nie urodziła, nie zrosła — dodała, los nam ją twardy narzucił.. tęsknić tak bardzo nie widzę powodu.
Na tem się skończyło dnia tego. Domska wciąż jeszcze chorą była i chorą.
Elwira oszczędzając jéj troski niepotrzebnéj, pomimo że się nawet leżąc w łóżku domagała aby jéj listy przynoszono, postanowiła je zatrzymać, przeglądać i odpisywać — jakkolwiek to zajęcie wcale jéj nie smakowało. W dziesięć dni po powrocie przeglądając stos różnych korespondencji prawie wszystkich tyczących się magazynu, Elwira zdziwiona została listem na którym postrzegła stępeł Krynicy.. Pochwyciła go zarumieniona, drżąca. Adres był do matki, poznała na nim rękę Jaworkowskiéj. Nie miała prawa rozpieczętować, ale mogła przynieść go matce osobno i w ten sposób zmusić niejako do podzielenia się wiadomościami, które niechybnie zawierać musiał.
Pobiegła z nim do pani Domskiéj.
— Jest list z Krynicy! zawołała podnosząc go do góry.
— Daj że mi go, daj proszę, żywo zrywając się z posłania odpowiedziała matka, to od Jaworkowskiéj, nie ma pewnie nic, ale miło mi go będzie przeczytać. Spojrzała na córkę drżącą.. ale pomimo rozbudzonéj ciekawości list schowała pod poduszkę. Ja to sobie późniéj przeczytam, nic pilnego rzekła: