Strona:Wielki nieznajomy by JI Kraszewski from Tygodnik Mód i Powieści Y1872 No5 part8.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Miał prawo do klientów swych odzywać się czasem nieco szorstko i prawa tego używał.
— Wody by były pomogły, rzekł, ale przy wodach trzeba spokoju.. trzeba zapomnienia o świecie... o kłopotach, o domu, jejmość pewnie nadto siedziała myślą w Berlinie.. może się jeszcze gryzła czem innem. Cóż dziwnego że wody nie tak jak powinny skutkowały?
Ale to przejdzie i będzie wszystko dobrze!
Elwirze dom, jéj śliczne pokoiki, ulubiony fortepian, książki wszystko wydało się jakoś nieznośne, niemiłe, niesmaczne nie wyjmując Berlina. Nieustanne przychodzenie panien po radę, po pieniądze.. nudziło i niecierpliwiło.
W kilka dni po przybyciu, pani Domska wstała wprawdzie, zajęła się swemi interesami, ale wieczorem położyła znowu i nazajutrz gorzéj uczuła.. Posłano po doktora lekarz przepisał lekarstwo. Elwira nieznacznie wysunęła się za nim, postrzegły chmurkę na jego czole.
— Czy by mamy słabość była groźną? spytała niespokojnie Geheimratha.
— A! nie, rzekł trochę kwaśno lekarz.. groźnego nic nie ma.. ale potrzeba spokoju, wypoczynku.. pilności.
— Kochany radzco — chwytając go za rękę cicho szepnęła Elwira — jesteś przyjacielem domu.. bądź że moim sprzymierzeńcem w sprawie, która i zdrowie matce przywrócić może i mnie by uszczęśliwiła. Rzuć przy mnie słowo, że należałoby spocząć.. niech ten nieszczęsny magazyn sprzeda. Mamy dla nas bardzo dosyć, ja więcéj nie pragnę — matka odżyje — a ja — ja dopiero żyć zacznę. Geheimrath ruszył ramionami:
— Bardzo chętnie, rzekł, poprę myśl pani, chociaż, chociaż przyznam się, że nie godziłoby się korzystnego interesu, w chwili gdy on się jeszcze jak najpomyślniéj rozwinąć obiecuje — porzucać — to — po polsku.
— Tak — może — szepnęła Elwira — ale myśmy do tego stworzone nie były.
Rozśmiał się stary i po niemiecku klapnął ręką po ramieniu panienkę parę razy.
— Ha! ha! szlachecka krew się odzywa! Ja wohl! A któż stworzony do tego czy do tamtego, z patentem w kolebce? Nauczyłyście się panie pożytecznéj pracy, należałoby w niéj wytrwać.. No i grosz z tego piękny płynie.
— Doprawdy, radzca, mamy go dosyć, dosyć, a zdrowie matki więcéj warte..
Ja wohl! począł radzca — ja wohl! zdrowie matki rzecz pierwsza: tylko. Przerwał. A no, jutro pogadamy I wyszedł spoglądając na zegarek. Nazajutrz pani Domska była lepiéj. Elwira jeszcze przed przyjęciem Geheimratha rzuciła słówko o tem, że matka potrzebowała spokoju, iż lekarz był tego zdania, iż należałoby pozbyć się interesu i wypocząć. Dla nas, mamy bardzo dosyć — dodała Elwira, mojem zdaniem można by sprzedać magazyn, osiąść na wsi, a tam powietrze, spokój.. życie ciche.. wygodne.
— Dziecko moje — odezwała się Domska.. kto lat kilkadziesiąt wrósł już w coś, temu się wyrwać trudno. Uczyniłabym to może dla ciebie, dla siebie nie bo czuję, że by mi tego brakło co tobie ciąży.
Córka zaprotestowała gorąco pani Domska zamilkła. Nadszedł konsyljarz, i rozpytawszy chorą zadumał się. Elwira poddała mu myśl wczorajszą.
— Tak jest, tak, potwierdził, zapewne że oderwanie się od interesów mogłoby dla zdrowia być pomyślnem.. Nie przeczę temu, ale w świecie się trafia różnie. Popieram zdanie panny Elwiry, a jednak nie mogę się wstrzymać bym anegdotki o moim