Strona:Wielki nieznajomy by JI Kraszewski from Tygodnik Mód i Powieści Y1872 No5 part7.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

każdy ekskomunice podpada... I mimo deszczu pożegnawszy się co prędzéj, wybiegła dzielić się najświeższemi wiadomościami.
Podróż pani Domskiéj i Elwiry aż do Krakowa upłynęła w posępnem milczeniu. Obie nie miały ochoty do rozmowy, rozmyślały co poczną, jak sobie poradzą.. Elwirę dręczył ukrywany niepokój o Pilawskiego, i choć wiedziała że obawy zbytniéj o niego mieć nie była powinna, serce się trwożyło. Nie wiedziała nawet kiedy i jak potrafi otrzymać o nim wiadomość. Mógłby napisać — mówiła w duchu, ale téj odwagi, tego trochę zuchwalstwa mieć nie będzie.. Przebaczyłabym mu je chętnie! Ta cisza, to milczenie, to oczekiwanie...
Matka właśnie na ciszę, milczenie, brak wiadomości i czas co wspomnienia najgorętsze powoli zaciera, rachowała najwięcéj. Mierząc się oczyma i sercami jechały tak spiesząc do celu podróży, matka w nadziei iż ukończona wojna dozwoli wywieść gdzieś Elwirę — Elwira że potrafi skłonić matkę do zwinięcia zakładu i obrania innego życia, które by ślady pierwszego zatarło. Znajdowały się obie w tym stanie ducha, który nie dozwalał wzajemnie zwierzyć się swych myśli i po raz pierwszy jakimś chłodem wiał między sercami matki i dziecięcia.. Podróż wydała się nieznośnie długą.. W Krakowie zabawiły dzień jeden, a że jechały bardzo powoli, wiadomość zaś o pojedynku na skrzydłach poczty poprzedziła je na Wawel i już zużytkowaną została w jednym z dzienników, Elwira przerzucając w hotelu gazety, znalazła w jednéj z nich króciuchną wzmiankę, bez wymienienia miejsca i osób, o osobliwszem spotkaniu dwóch młodych ludzi, którzy się postrzelili w tak dziwny sposób itd. Redaktor dodawał ogólne uwagi o szkodliwości pojedynków, o kościelnych przeciw nim dekretach.. i o daremnie przelanéj krwi tak dla kraju szacownéj. Artykuł ten właśnie dla tego iż mówił o dwóch ranionych, nie zdawał się Elwirze stosować do wypadku tego. Była pewną że Pilawski rannym być nie mógł. Rzuciła dziennik mówiąc sobie iż nie w jednéj Krynicy mogli się pojedynkowicze znajdować, ale prędzéj w Iwoniczu, Żegestowie, Szczawnicy itp.
Serce nie drgnęło przeczuciem.. Nie wspomniała o tem matce, aby nie ściągnąć na siebie burzy, że się zbyt losem Pilawskiego zajmuje.
Troskę o niego zmniejszyła obawa o matkę. Czy to że wody niewłaściwie były zapisane, czy że pora nie była dobrą, czy że pani Domska nazbyt się niepokoiła przy kuracji — w drodze już uczuła się słabą. Zatrzymała się w Warszawie aby poradzić doktora, ale ten uznał że w ogóle wody które skutkują z razu, wywołują czasem pozorne pogorszenie zdrowia a późniéj reakcja je przywraca.. Domskie z tą pociechą ruszyły do Berlina, ale w drodze matka ciągle czuła się niedobrze, a przybywszy do domu, położyła się w łóżko... Berlin właśnie się wieścią tryumfów ożywiał i rósł już do przyszłéj wielkości, wszystko tu poruszało się, kipiało, żyło, gorączkowało, gdy nasze panie przybyły. Elwira po raz pierwszy znalazłszy się znowu wśród tego otoczenia w którem wzrosła, — uczuła jakiś wstręt i obrzydzenie do życia pod którego jarzmo wracała.. Zwykle nie wiele się ona zajmowała interesami, lecz mimowolnie przez matkę wiedziała o nich, dla matki się niemi kłopotała — teraz nawał pracy, zachodów i trudności ciążący na pani Domskiéj, wydał się jéj nieznośnym.
Domska była coraz gorzéj. Nazajutrz wezwano zwykłego lekarza, tego, który wody poradził, — przyszedł — i choć znalazł, że nic nie było groźnego.. nagderał wielce. Stary niemiec był poufałym domu przyjacielem, człowiekiem bardzo zacnym, Greheimrathem i uczonym naturalistą.