Przejdź do zawartości

Strona:Wielki nieznajomy by JI Kraszewski from Tygodnik Mód i Powieści Y1872 No4 part9.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Pani Domska nic nie odpowiedziała — a po chwilce rzekła z cicha. My też mamy wyjeżdżać wkrótce jak tylko doktór Elwirze dozwoli.
Córka jakby o pozwolenie pytając spojrzała na matkę.
— My wiemy o wszystkiem, rzekła.
— Przepraszam panią, ja — nie wiem o niczem! śmiejąc się zaprotestował Gabriel...
— To jest nie chcesz ażebyśmy wiedziały... przerwała Elwira — nawet o tem że pan tak doskonale strzelasz?
— Ja strzelam nie źle do gwoździ, do tarcic, do jaskółek... do guzików... zresztą do niczego więcéj — dokończył Pilawski — a w życiu mojem widziałem wiele bardzo przykładów złych strzelców, z większem szczęściem niż moje..
— Mnie się zdaje — szepnęła pani Domska — że my kobiety trwożymy się napróżno.. niepodobna aby wiadomość która do nas doszła, nie rozprzestrzeniała się szerzéj i nie wywołała.. bardzo pożądanego.. zakazu...
— Chyba by go sobie ktoś inny nie ja życzył, rzekł Pilawski.. bo ja — milczę, nic nie wiem i sądzę nawet że panie zostały jakąś fałszywą powieścią w błąd wprowadzone.
Zaczął zaraz mówić o pogodzie i słocie, co było najzwyczajniejszym przedmiotem w Krynicy.. i niedopuściwszy już rozmowie dotknąć nic drażliwego, nakarmiony wejrzeniem Elwiry smutnem i pełnem współczucia, wyszedł natchniony lepszą jakąś nadzieją. Obiecał się jeszcze tego wieczora hrabinie, która też wiedziała dokładnie o wszystkiem przez Surwińskiego.. i czekała na niego. Chociaż Sir William zdający się być na serjo konkurentem, mocno ją zajmował, czuła przyjaźń i szacunek dla Pilawskiego i sprawa ta gorąco ją obchodziła. Czekała nań niecierpliwie, potrzebowała się rozmówić koniecznie. Graifer, jak się domyśleć łatwo, rozgniewany na hrabinę, któréj przypisywał całą sprawę, u niéj się nie pokazał. Było wszakże kilka osób, był Albert, William, Ormowska z Lusią i Musią, hr. Żelazowski i zaproszony tego dnia przez szczególną grzeczność pan Porfiry.
Zaszczyt który go niespodzianie spotkał, głębokie na nim czynił wrażenie. Natychmiast poszedł do cioci prezesowéj, oznajmić iż był proszony na herbatę przez panią hrabinę i spytać o radę, o któréj iść i co włożyć? Ciocia prezesowa ruszyła ramionami.
— Czy też ty zawsze niańki będziesz potrzebować! zawołała — reguła ogólna, nie przychodź zawcześnie, spóźnić się można, to się lepiéj uważa. U wód fraka nie potrzeba.. ale ubrać się należy starannie. I to sobie miéj za zasadę, gdy wchodzisz do domu nowego w którym wystawionym być możesz na pokusy i duszne niebezpieczeństwo, ażebyś zawsze modlitewkę zmówił.
— Proszę cioci prezesowéj, ja regularnie dochodząc do progu mówię: Pod twoją obronę..
Ciocia pochwaliła to skinieniem głowy.
Porfiry rozmyślał długo nad białą kamizelką, nad krawatem, nad doborem rękawiczek, które gummą przyprowadził do pierwotnego ich stanu.. zastanawiał się nad kołnierzykiem i guziczkami i w końcu przybył tak śmieszny, iż hrabina tylko przez wielką delikatność w nos mu się nie rozśmiała.