Strona:Wielki nieznajomy by JI Kraszewski from Tygodnik Mód i Powieści Y1872 No4 part8.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ścignął, nie korzystał z tego by się z nim mierzyć, zbliżyć, by wnijść w świat do którego zdawał się i dojrzałym.
Uzyskawszy żądany strój myśliwski hrabia wyszedł odurzony i nie mówił o czem innem przez tydzień, tylko o tem jakie to sobie teraz tony daje mieszczaństwo i rzemieślnicy, co to u nich za zbytki, jaki wykwint...
— I to tylko co nie widać jak zbankrutuje! dodał ruszając ramionami, dmie się, chce popisywać, a bądź co bądź nie starczy im na to.
Przytomny bankier K. spytał o kim mowa i bardzo grzecznie objaśnił hrabiego, iż fortuna firmy téj była tak — solide, jak się wyraził, a prowadzenie interesów tak rozumne i szczęśliwe, że nie znał domu, któryby większy miał kredyt a mniéj go potrzebował.
— Co pan hrabia myśli, dodał, bon an malan, mają pewnie od kapitałów, kamienic i z handlu jakie trzykroć sto tysięcy złotych czystego dochodu — nie każdy się tem pochwalić może.
Znany ten majątek Gabriela, naturalnie ściągnął nań oczy, a że i osobistość była wielce powabna, radzono mu po przyjacielsku, aby się nie zakopywał w kontuarze i zmienił zawód.. chciano go wprowadzić w towarzystwo.. Oparł się temu rozumnie.. nie chciał skupywać przyjęcia do grona, któreby mu to za łaskę uważało.. żadnem upokorzeniem i ofiarą.. Mówiono że dumny — był nim trochę może.
Stary Szaraczek miał to szczęście, że dożył do chwili w któréj spokojny mógł wziąść emeryturę i zdać wszystko na przybranego syna. Nie obawiał się już o nic, bo widział że ten go właśnie tak zrozumiał jak on być pragnął... Zwolna stary się usuwał coraz na bok, zajmował mniéj, niekiedy tylko wejrzał w książki aby przekonać jak to stało.. w ostatku zasiedział się w swéj kamieniczce.. ociężał, nogi mu zaczęły brzęknąć.. Stary przyjaciel doktór nie był o niego spokojnym — chciał go do jakichś wód wyprawić — Szaraczek się nie dał. Dajcie wy mnie pokój z temi wodami.. toście sobie skomponowali na łudzenie łatwowiernych, żadna woda nie wróci siły, a wiele z nich odbierają.. Gdy przyjdzie godzina.. trzeba umieć umrzeć nie wykręcać się od wypłaty długu. Człowiek nie na wiele światu przydatny, nie bardzo się z nim rozumie, osamotniony, zmęczony.. niech tam sobie nogi puchną.
Gabriel pilnował starego o ile on na to dozwolił — i tak wieczora jednego drzemiąc w fotelu po łagodnéj i przytomnéj rozmowie.. ścisnąwszy rękę syna, z uśmiechem na ustach.. Szaraczek usnął na wieki.


Chociaż pojedynek umówiony na dzień następny trzymany był w tajemnicy napozór i głośno o nim nie mówiono — wiedzieli przecież wszyscy. Być może iż Greifer który ze swego męztwa chluby szukał nieco, miał też na celu.. szepcąc o tem sprowadzić jakąś interwencję urzędową, — to pewna że wieczorem wiedziały o nim panie, panowie, trochę służby nawet. Lecz w tym roku wojennym, choćby nawet stróże porządku publicznego coś zasłyszeli, nie mieli jakoś ochoty wdawać się w interesa prywatne, gdy publiczne szły tak niepomyślnie. Pilawski po obiedzie zastukał do drzwi pani Domskiej.. Znalazł ją na poufnych szeptach jakichś z Jaworkowską.. Elwira przy oknie czytała książkę. Sąsiadka zerwała się z krzesła zaraz, ukłoniła i odeszła. Proszono siedzieć. Wejrzenie Domskiéj było łagodniejsze niż zwykle, spoczęło ono na panu Gabrielu z pewnym rodzajem sympatji i ciekawości..
— Czy — nie przeszkadzam? odezwał się gość — chciałem.. na wszelki wypadek.. pożegnać panie, bo — chociaż.. być może iż podróż się.. przewlecze — jednakże być by — mogło, że mi nagle wyjechać wypadnie.