Strona:Wielki nieznajomy by JI Kraszewski from Tygodnik Mód i Powieści Y1872 No4 part6.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

się już nie sprzeciwiaj, bo ci otwarcie mówię nie posłucham — to darmo. Naucz mnie tylko jak to mam wykonać co postanowiłem..
— Znasz historję Gabrysia.. adoptuję go za syna.
Adwokat czmuchnął. A co powiedzą krewni? — A im co do tego? gdybym się był drugi raz ożenił? hę? miałbym syna.. mam go z łaski Bożéj i nie porzucę.. Chcę go formalnie adoptować. Adwokat radził się z tem wstrzymać ażeby chłopak wyrósł i wychował się i okazał czy tego wart. Szaraczek się sprzeciwił. Natura poczciwa, rzekł, resztę od wychowania zawisło — to moja rzecz... Gdyby się popsuł, ja będę winien nie on..
Z upartym niepodobna było się sprzeczać. Poraz pierwszy nawet przed dobrym przyjacielem, z powodu tego interesu stary wyspowiadał się ze swojego stanu majątkowego, stawiając jako zasadę iż powinien synowi wychowanie dać stosowne do majątku. Majątek najniżéj ceniąc obie nieruchomości, sklep, kapitały, itp. wynosił niepospolitą summę miljona dwóchkroć stotysięcy złotych. Była ona owocem pracy ojca jeszcze, potem syna, a razem oszczędności obu. Chłopiec mój interes będzie prowadził daléj — nie chcę aby go rzucał, nabywał dobra i przedzierzgał się na szlachcica, uchowaj Boże, ale chcę żeby był tak wychowany, tak mościpanie wykształcony, tak rozumny, utalentowany, aby i książętom nie ustąpił. Ot co mi się w głowie roi. Chcę z niego zrobić człowieka i do tańca i do różańca.. Będzie kupcem i rzemieślnikiem, ale takim.. mospanie, jakiegoście jeszcze nie widzieli! Bo to mosanie, zawołał Szaraczek, u nas taka moda, że komu Bóg da rozum i naukę i polor, wnet dezertuje z obozu naszego i wciska się tam gdzie go nie potrzebują, a jak ma trzos dobrze nabity... toć go przyjmą. Ja tego nie chcę... ja — tu stuknął pięścią o stół — ja im pokażę iż można być światłem i wykształceniem im równym, a łokcia się i nożyc nie wstydzić...
Adwokat się śmiał, dowodząc na różne sposoby, że wykonać było niepodobna co Szaraczek zamierzył — ale ten stał przy swojem. Aktem tedy urzędownym i formalnym, owa sierota bez pewnego nazwiska nawet niewiadomego pochodzenia, uznaną została synem poczciwego starego, spadkobiercą mienia i imienia.. krewni lament podnieśli ogromny, a że bardzo ich to dolegało, pomścili się potwarzą utrzymując, że ów sierotka.. w cale z kąd inąd nie z poddasza pochodził.. Obliczywszy się z fortuną rozpoczął ojciec przybrany wychowanie, zarówno praktyczne i rzemieślnicze jak naukowe. Wziął najlepszych nauczycieli, nie żałował na nic co tylko ułatwić mogło dziecku wychowanie, a że Gabryś był niesłychanie pojętny, miał Szaraczek godziny szczęśliwe prawdziwie, widząc jego postępy i rozwijanie się przechodzące nadzieje..
Nastąpiły szkoły, uniwersytet, podróż razem dla nauki i handlowych wiadomości. Szaraczek czując jak wiele forma znaczy i oswojenie się z towarzystwem, sam żądał by Gabryś z pochodzeniem swem się nie wydawał, aby w czasie studiów uniwersyteckich, mógł porobić znajomości, zawiązać stosunki i nabrać téj ogłady któréj nic nie daje prócz — życia. A że chłopak miał szczęśliwy instynkt i do tego wychowanie powiodło się tak dobrze, iż w istocie Gabryś wyglądał na panicza i oszukiwał nawet tych, którzy najlepszy węch mają na kontrabandy tego rodzaju. Zarazem jednak Szaraczek zobowiązał i wymógł na synu słowo, iż stanu jaki raz przyjął nie rzuci i nie ulegnie powszechnemu zwyczajowi przechodzenia ze sfery pracy do świata fantazji i próżniactwa. Dopóki żył stary pilnował tego, aby Gabryś interesów nie zaniedbywał, a znalazł w nim pewien rodzaj dumy, która by tego niedopuściła.. Młody kupiec a rze-