Przejdź do zawartości

Strona:Wielki nieznajomy by JI Kraszewski from Tygodnik Mód i Powieści Y1872 No4 part2.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Greifer głową tylko skinął i skłonił się, sekundanci wyszli pożegnawszy go, w téj chwili dopiero obejrzał się obłąkanym wzrokiem do koła i padł na sofę, głowę chwyciwszy w obie dłonie.
— Stało się! zawołał — wszystko skończone!


W roku 1846, kto pamięta Warszawę, przypomni też sobie może dosyć oryginalnego człowieka, który miał piękną kamienicę przy ulicy Długiéj i dom w rynku Starego miasta. Nosił się on ze staroświecka w kapocie, ale z pewną elegancją zawsze uszytéj, w stroju reszta acz niemodna, z pewnym smakiem była dobraną. Człek był dobrze nie młody, posiwiały ale rumiany, czerstwy i pięknéj twarzy, rysów szlachetnych. Mówiono że miał lat przeszło sześćdziesiąt, przecież gdyby nie siwizna, niktby mu nad czterdzieści nie dał. Ponieważ nosił zawsze kapotę szaraczkową i wszystko w tym skromnym kolorze dobrane, znano go pod poufałem imieniem, Szaraczka. Wszakże przezwisko to w ustach tych co je wymawiali nie miało nic szyderskiego, nic uwłaczającego. Szaraczek był wielce lubionym i wyglądało na rodzaj pieszczoty. Pochodził z rodziny prastaréj mieszczańskiéj i życie miejskie, jego instytucje, stowarzyszenia, bractwa, obchodziły go serdecznie. Należał do konfraterji literackiéj, był opiekunem różnych zakładów, dla biednych świadczył wiele.. Pomimo téj znanéj dobroci i uczynności, Szaraczek wyglądał surowo, chodził zamyślony, posępny, z dwoma wiekuistemi fałdami na czole, namarszczony, a mówił jakby chciał łajać. A gderząc często się sam rozpłakał. Starsi ludzie pamiętali że był za młodu żonatym, bardzo do żony przywiązanym, żył z nią jednak tylko parę lat, bo mu wkrótce zmarła niezostawiwszy potomstwa. Na Powązkach biedny wdowiec wystawił jéj pomnik piękny, i często doń jeszcze teraz nawet pielgrzymki odbywał. Pomimo, że go prawie gwałtem swatano i żeniono, że na różne pokusy był wystawiony żenić się już więcéj nie myślał...
— Takiéj drugiéj mieć nie będę — mawiał — a przysięgałem ci jéj nie do jéj śmierci ale do mojéj, i zostanę wiernym. Jakoż późniéj już go nawet nie napastowano. Nie miał bliższéj rodziny, nie bardzo to kogo obchodziło — mawiano tylko czasami po cichu: Ciekawa też rzecz co Szaraczek zrobi z majątkiem? Boć dom i kamienica, a bodaj i gruby kapitał przy nich.. pewnie się to albo dobroczynności albo szpitalom dostanie bo komużby? Tym czasem Szaraczek i pieniądze bardzo szczęśliwie robił, i szczodrze szafował niemi na ubogich i nikomu się nie spowiadał co myśli na potem.
Wiedzieli ci co go znali, że człowiek był opatrzny, stateczny i bez rozporządzenia nie umrze pewnie, a przekonani byli iż rozporządzić majątkiem potrafi. Szacowano go grubo i bajeczne rzeczy prawiono o dostatkach, chociaż człek był skromnych obyczajów a wcale ich dla siebie nie używał... Szaraczka ojciec jeszcze miał wielki skład sukna przy Długiéj ulicy, i wielki warsztat krawiecki, z którego robota się rozchodziła po całym kraju. Znano ją szczególniéj z sumienności bo tam pewnie ani zgniłego i zleżałego towaru, ani tandetnego szwu nikt nie znalazł. Już za syna obok warsztatów w których się przysposabiała robota gotowa w wielkiéj ilości, wywożona na jarmarki, powstał zakład wytworniejszéj krawiecczyzny, który z zagranicznemi mógł iść o lepszą. Zaprowadzono tu wszelkie ulepszenia jakie gdzie się ukazały,