Strona:Wielki nieznajomy by JI Kraszewski from Tygodnik Mód i Powieści Y1872 No3 part6.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wać wrodzonym instynktem i przykładem drugich. Jakkolwiek umysł to był śpiący jeszcze w pieluchach z których trudno mu się było rozwinąć — bacznie jednak postrzegał jakiemi drogami inni chodzili. I śledząc a rozmyślając doszedł do tego pewnika, iż szczęśliwszy daleko od niego Greifer wsunął się do tego domu przez panią Jaworkowską.. Nie mógł już daléj zajść we wnioskach swych nad to, że i jemu wypadało starać się o jéj łaski i wyrobić sobie wnijście do przybytku za protekcją fluksji i dzieci. Miał on szczęście już dawniéj być prezentowanym téj damie, która znała jego rodziców. Włożywszy więc wiedeński tużurek poszedł z wizytą, i — oddał się na posługi dzieciom. Najłatwiéj w ten sposób matkę za serce pochwycić. Trzeciego czy czwartego dnia, był jakby domowym. Młoda panna Jaworkowska wyobrażała sobie, że ten słuszny kawaler w niéj się zakochał miała już bowiem pierwsze wiadomości o tem uczuciu, z ust usłużnéj garderobianéj. Dwa razy chodził do apteki po laudanum i krople laurowe dla saméj pani.. Stosunki te tak go wreście ośmieliły, iż z pieca na łeb jednego poranku przyznał się na pół żartem pół doprawdy p. Jaworkowskiéj, iż się w Elwirze zakochał. Zaczęła się z niego śmiać, poprosił ją aby go tam zaprezentowała. Ruszyła ramionami, oświadczając że chętnie to uczyni.
— Ale mój, panie Porfiry — dodała — po co tobie głowę nabijać takiemi rzeczami, które nie są dla ciebie. Tam już sto razy zręczniejszy Greifer tańcował napróżno i podobno tego Pilawskiego szulera nie wysadził.
— Jakto? to to jest szuler? spytał przerażony Porfiry — szuler — a ja myślałem, że to porządny człowiek i magnat.
— Szuler z profesji. Greifer się o tem dowiedział z Warszawy, poczęła zapomniawszy się pani Jaworkowska. Tylko ty o tym milcz.. proszę.... Greifer pierwszy się tego dowąchał. Szulery zazwyczaj grają takie role, żeby zwabić młodzież niedoświadczoną.. to ma być awanturnik. Porfiry zmilkł przestraszony.
Nazajutrz przez kwandrans miał szczęście siedzieć na krzesełku naprzeciw fotelu pani Domskiéj, oczyma bombardował pannę i wyniósł się rozmiłowany do szaleństwa.. Utkwiło mu to w głowie, jak można żeby w uczciwem towarzystwie cierpiano szulera, chodził nękany tą myślą długo, a za pierwszem spotkaniem, wielką ową wątpliwość poddał pod rozstrzygnięcie cioci prezesowéj, która dowiedziała się najdokładniéj iż mu téj wiadomości udzieliła p. Jaworkowska, a ona ją miała od Grejfera. Zbywszy siostrzeńca nauką moralną, ciocia prezesowa nie mogła z takiemi dokumentami zachować milczenia. Poszła znowu do Ormowskiéj, gdzie zastała hrabinę.. Wejście jéj przerwało rozmowę jakąś, któréj treści domyśleć się nie mogła.
— Ja, przyszłam podobno baronowę pożegnać — odezwała się — chociaż wód wedle przepisu Dietla nie skończyłam — ale już chyba wyjadę...
— A to dla czego? spytała baronowa.
— Tak... bo tego roku towarzystwo takie.. że tu wyżyć nie można..
— Dziękuję prezesowéj! rozśmiała się hrabina.
— A! to się do kobiet nie stosuje, a przynajmniéj nie do wszystkich, kończyła ciocia prezesowa... ale mężczyzni.
— Którzy? zapytała pani Palczewska.
— A chociażby ten awanturnik Pilawski — rzekła pobożna kobieta.. Ja tu mam siostrzeńca z sobą, boję się dla niego takiego towarzystwa, samego ocierania się o szulerów i oszustów.
— Na miłość Boga, co mówisz? przerwała gwałtownie hrabina, ten człowiek bywał i bywa w moim domu!