Strona:Wielki nieznajomy by JI Kraszewski from Tygodnik Mód i Powieści Y1872 No3 part4.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

do deski.. Był to kawałek tarcicy oderwany od czegoś z tkwiącym właśnie gwoździem u brzegu, który kamykiem wyprostowano.. Gabriel wzbraniał się strzelać.. ale hrabina prosiła, zachęcała, domagała się wszyscy stali w oczekiwaniu. Wyszedł milczący z dwoma pistoletami na raz, — widać było w twarzy wytężenie wielkie wszystkich sił i zmysłów.. padł strzał jeden i natychmiast drugi.. Jeszcze obłoczek dymu wzlatywał nad trawą, gdy wszyscy się rzucili do deski, na gwozdziu tkwiły dwie kule jedna na drugiéj.. dolna tylko była spłaszczona i w deskę zaryta.
P. Palczewska obróciła się do Gabriela — Powińszować panu! rzekła, to coś cudownego! ale z pana nieprzyjaciel straszliwy...
— Gdyby do człowieka tak mierzyć można jak do deski — odparł skromnie Pilawski.
Biedna jaskółka padła jeszcze ofiarą tych popisów zręczności. Hrabia Żelazowski posępnie patrzał na nie. Niech że go licho porwie — powiedział sobie w duchu, piękna rzecz z nim mieć do czynienia.
Anglik poszedł swą drogocenną broń odnieść sam do hotelu, a pani Palczewska parę kroków odeszła z Pilawskim, pod pozorem przypatrzenia się celowi jeszcze..
— Daj mi pan słowo, że ani zabijesz, ani skaleczysz ciężko i tylko — maleńką sprawisz nauczkę, szepnęła a dostaniesz wskazówkę o plotkarzu....
— Dowód! dowód!
— Niestety! nie mam go!
— A ja wskazówkę już mam — rzekł Pilawski.
Spojrzeli na siebie...
— Cóż myslisz? — Nie wiem, zobaczymy.
Hrabina poprowadziła cały swój dwór na daleką przechadzkę..


Tegoż wieczora ludzie, którzy woleli wista niż towarzystwo hrabiny i dowcipną jéj rozmowę, siedzieli zawcześnie przy stolikach, ale nie grali. Oprócz gospodarza, D. Wertera, Porfirego był hr. Żelazowski, Hotkiewicz i Hammermann..
— Ale bo doprawdy, prawisz nam z tysiąca nocy, kochany hrabio jakże to było, jak? rzekł Aksakowicz.
— Sam byłem przytomny, począł Żelazowski zapalając cygaro w chwili gdy właśnie Greifer nadchodził, i nieprzerywając opowiadania kapelusz składał na stoliku. Hrabina nasza ma fantazje popsutego dziecka, aby się tylko zabawić. Chciała się widać popisać z anglikiem.. zażądała deski, celu i strzelania z pistoletów o kroków trzydzieści kulą. Anglik poszedł po broń. Odmierzono dystans. Nakreślił cel, strzelał i do celu, do samego powiadam państwu.. trafiał. Widziałem strzały, celne były, ale przecież nie kula na kulę... Hrabina obraca się do tego Pilawskiego i zaprasza go, ten udaje niewiniątko... A cóż.. anglik idzie i dobywa z deski zakrzywiony gwóźdź wyprostowali go.. Pilawski stanął na kroków trzydzieści z dwoma pistoletami, wypalił i obie kule na gwoź—dziu o—sa—dził. Hę! Jak Boga kocham! Słowo daję.. Ot jak strzela!
— Kto? zapytał Greifer, kto?
— Nie słyszysz? Pilawski — zawołał Aksakowicz...
— Nie mówiono ci o tem? toć się działo przed kilku godzinami, dziś wieczorem.. począł Żelazowski. Sam oczyma memi na to patrzałem...
— Jakto? jakto? wsadził — przezwał Greifer — kule na gwóźdź?
— Dwie, jedna po drugiéj!
— A! niechże go wszyscy djabli wezmą! krzyknął gospodarz — lecz — panowie.. Czas ucieka!! Do roboty!
— Przypadek! przypadek! cicho bąknął przybyły