Strona:Wielki nieznajomy by JI Kraszewski from Tygodnik Mód i Powieści Y1872 No3 part3.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

na chwilę anglika i bardzo zręcznie podstąpiła ku niemu. Pan jesteś zmięszany.. co panu?
— Nic, pani.
— Pan mnie nie zwiedzisz, bo mu dobrze życzę — co to jest? przysięgnę, że plotka..
Gabriel zmilczał. Źle pan zrobisz, że nie jesteś szczerym ze mną. Miałbyś prawo taić się gdybyś się we mnie zakochał, ale będąc tylko dobrym przyjacielem, powinieneś mi mówić wszystko.
— Nie ma nic tak ważnego, jam czasem dziecinnie drażliwy, odezwał się zmuszając do uśmiechu znowu Pilawski, a są doprawdy rzeczy, które uszu pani dotykać nie powinny.
— Myśmy się teraz i uszy nasze wyemancypowały, rozśmiała się hrabina, ruszając ramionami — możemy już słuchać wszystkiego, kiedy niektóre z nas słuchają medycyny. Kobiety anioła, wychowywanéj jak pieszczony kwiatek, aby w kielich jego kropla rosy nie padła, aby pył nie siadł na jéj listkach, aby rosła poezją, pieśnią, obłoczkiem złocistym, niewinnym barankiem, téj kobiety.. nie ma już na świecie. Na miejscu jéj macie siostrę w pracy, nauce.. w męztwie. Czy przy siostrze nie zatęsknicie za aniołami, ja nie wiem — ale anioły poleciały.. zkąd przyszły... Z nami więc nie ma co robić ceremonji mów pan.
— Doprawdy nie mam co powiedzieć! wybuchnął Pilawski, jestem zły.. ktoś tu na mnie poplótł rzeczy niestworzone, kipię, szukam i chciałbym się pomścić.
— Czekaj pan, zawołała hrabina — a strzelasz dobrze??
— Nie mogę się chwalić — rzekł Pilawski — lecz wątpię doprawdy bym mógł chybić..
— Kulą, z pistoletu..
— Czemkolwiek bądź i do czegokolwiek bądź.
— Nie zdaje mi się żebyś mógł fanfaronować — zapytała hrabina. Odwróciła się do Williama.
— Masz pan pistolety podróżne? zapytała.
— Mam i wyborne — odparł anglik.
— Możebyśmy sobie zrobili zabawkę i poszli strelać do celu...
— Wybornie! rzekł William, i ruszył nie oglądając się, po broń i kule... Hrabina tymczasem nie mówiąc już nic z Pilawskim, spiesznym krokiem poprowadziła całe towarzystwo na łączkę za łazienkami, za którą był las, a położenie jéj wzgórzyste, zabezpieczało by zbłąkane kule nie dostały się przechodniom.. Anglik w bardzo prędkim czasie zdobył deskę.. pochwycił pudełko i nadbiegł zdyszany...... aby swą panią zabawić..... co prędzéj spełniając jéj rozkazy..
Hrabina mocno zdawało się sama przygotowaniem zajmować.. Gabriel stał z boku. Ustawiono cel... nabito broń, całe towarzystwo zajęło półkolem miejsce widzów, wyczekano jeszcze, chwilę wysławszy ludzi, aby się upewnić, że lasek i okolica jest pusta.. wreście anglik pierwszy stanął o kroków trzydzieści, strzelił razy cztery i niechybił ani razu. Pni Emilja biła brawo z całych sił.
— No — a pan? odwróciła się do Gabriela.
— Ten strzela lepiéj ode mnie — odezwał się William, probowaliśmy się w Tatrach — ja mogę powiedzieć że mam wzrok i rękę celną, ale ten — djabelską.
Pilawski się zarumienił. Dla niego tylko można wbić parę ćwieków w deskę dodał anglik, ręczę że kule będzie na nie sadził jak paciorki na nitkę..
— To przesada — ozwała się hrabina..
— Sprobujemy, rozśmiał się William. Pobiegli